- Kto chce - przychodzi, kto nie chce - odchodzi - tak informację o zamiarze odejścia grupy działaczy w Łódzkiem komentuje szef łódzkiego regionu PO Andrzej Biernat. Według Szaca powodem rezygnacji grupy działaczy jest m.in. to, że partia ta zawiodła oczekiwania swoich wyborców nie spełniając wyborczych obietnic. - Nie jesteśmy przeciwko komuś, jesteśmy za normalnością, a PO nam tego nie gwarantuje - oświadczył Szac. Informację Szaca potwierdziła na konferencji prasowej w Łodzi szefowa PJN Joanna Kluzik-Rostkowska. - Dziś z Platformy Obywatelskiej przechodzi do Polska Jest Najważniejsza 45 osób. To jest pierwsza grupa. Następne osoby będą dołączały w dalszej kolejności - powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami. Dodała, iż bardzo się cieszy z tego powodu, bo - jak mówiła - to w "znaczący sposób wzmacnia politycznie środowisko Polska Jest Najważniejsza w Łodzi". Kluzik-Rostkowska jest przekonana, że teraz znacznie łatwiej będzie się "maszerowało do dobrego wyniku w jesiennych wyborach parlamentarnych". Liderka PJN uważa, że grupa, która przechodzi do jej ugrupowania ma odwagę powiedzieć, że czas zakończyć wojnę polsko-polską, którą od lat prowadzą PO i PiS, a skupić się na tym, co jest najważniejsze dla kraju. Pytana, czy w nadchodzących wyborach na listach PJN znajdą się działacze PO odpowiedziała, że "dziś jeszcze tego nie powie". Na konferencji poinformowano, że wśród osób, które przechodzą do PJN są byli już członkowie z czterech kół PO w Łódzkiem - z Łodzi, Koluszek, Andrespola i Tuszyna. Obecny na spotkaniu z mediami Mariusz Janowski, przewodniczący łódzkiego koła PO "Promocja i tradycja Łodzi" powiedział, że "rozsypywanie się Platformy w regionie" trwa od kilku miesięcy. Według niego, to efekt "zawłaszczenia" Platformy w Łódzkiem przez kilku działaczy politycznych, których nazwisk nie wymienił. Dodał, że odejście z Platformy to suwerenna decyzja podjęta m.in. po rozmowach z szefem regionu Andrzejem Biernatem. Według Janowskiego, Biernat miał dać do zrozumienia, że nic nie zmieni się w regionie. Jak powiedział, odchodzącym działaczom Platformy nie podoba się to, że PO popełnia błędy SLD, ugrupowania, którego hasłem jest "trzymajmy się na stołkach". - Nas nikt nie przestraszy Kaczyńskim, czy Tuskiem. Chcemy dać sygnał do działaczy i premiera: "panie premierze, światełko się pali, wszyscy idziemy w kierunku katastrofy" - mówił. Z kolei Biernat powiedział jeszcze przed briefingiem Kluzik-Rostkowskiej, że o sprawie dowiedział się od dziennikarzy. - Do mnie nikt się z zamiarem odejścia nie zgłaszał. Pewnie są tacy, którzy oczekiwali, że partia im da pracę i załatwi sposób na życie, a okazało się, że to nie jest tak, że trzeba mieć jeszcze jakieś umiejętności - powiedział szef łódzkiego regionu PO. Poinformowany, że o zamiarze odejścia grupy łódzkich działaczy mówi Andrzej Szac, Biernat odparł, że spotkał Szaca raz w życiu - przed kilkoma miesiącami, kiedy ten poprosił go o pomoc w znalezieniu pracy. - Pan Szac był pracownikiem jakiegoś ośrodka Ministerstwa Sprawiedliwości czy spraw wewnętrznych - stracił pracę i przyszedł kiedyś do mnie z prośbą o pomoc w poszukiwaniu pracy. Ale ja nie jestem ani pracodawcą, ani biurem pośrednictwa pracy. Tak się domyślałem, że to jest taki klucz (osób, które chcą odejść z PO - red) - powiedział szef łódzkiej PO. Pytany, czy i jak zamierza reagować na perspektywę odejścia blisko setki osób z łódzkiej PO, Biernat odparł: "Ale na co mam reagować? To jest Platforma Obywatelska: kto chce - przychodzi, kto nie chce - odchodzi". Jak poinformował Biernat, Platforma w regionie łódzkim liczy około 3,5 tysiąca osób.