Protesty wyborcze jeszcze do czwartku mogą składać wyborcy, komitety wyborcze oraz komisja wyborcza, jeżeli uważają, że w trakcie wyborów prezydenckich naruszone zostały procedury wyborcze. Krzysztof Michałowski z Zespołu Prasowego SN poinformował, że dzisiaj do Sądu wpłynęły łącznie 22 protesty wyborcze. Jak mówił, jeden został wysłany przed ustawowym terminem, więc sąd "pozostawi go bez dalszego biegu". Spośród 21 protestów, 10 zostało wniesionych w ramach Akcji Protest Wyborczy związanej z powodzią. Niezadowoleni nawołują w internecie do składania protestów wyborczych; umieścili nawet wzór pisma do SN. Protest dotyczy naruszenia przepisów konstytucji, ustawy o wyborze prezydenta, co - zdaniem inicjatorów Akcji Protest Wyborczy - miało wpływ na wynik wyborów; wnioskują o stwierdzenie nieważności wyboru prezydenta. W uzasadnieniu skarżący powołują się m.in na zapis konstytucji, mówiący o tym, że wybory są równe. "Równość zasad, to nie tylko prawna równość każdego głosu i jego oddania w samych wyborach, ale oznacza równość faktyczną, czyli możliwość udziału obywateli w tych wyborach poprzez możliwość uzyskania informacji dotyczącej miejsc, w których można głosować, możliwość fizycznego dotarcia do tych miejsc oraz uczestnictwa w kampanii wyborczej" - czytamy we wzorze protestu. Osoby, które namawiają do złożenia takiego protestu, uważają, że mieszkańcy z zalanych terenów "w tym względzie zostali poszkodowani, nie mieli faktycznie możliwości uczestnictwa w tej kampanii (brak miejsc zamieszkania, dostępu do mediów), mieli utrudnione możliwość fizycznego uczestnictwa w samych wyborach". Innym argumentem, który przytaczają jest naruszenie przez rząd m.in. konstytucji w zakresie niewprowadzenia na terenach dotkniętych powodzią stanu klęski żywiołowej. Pozostałe 11 protestów dotyczy różnych kwestii. W jednym z nich wyborca zwraca uwagę na to, że poseł PO Janusz Palikot nie był członkiem komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego, ale w trakcie kampanii wyborczej prowadził "agitację medialną" na jego rzecz. W tym samym proteście skarżący odnosi się do akcji dla powodzian zorganizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy podczas II tury wyborów. "Zdaniem wyborcy mogło mieć to wpływ na wynik wyborów" - mówił Michałowski. Inny protest związany jest z powodzią; pojawiają się w nim zarzuty naruszenia ustawy o wyborze prezydenta. Skarżący zwraca uwagę, że zgodnie z prawem obwieszczenia dotyczące obwodowych komisji wyborczych powinny być podane do wiadomości publicznej najpóźniej na 21 dni przed dniem wyborów. Natomiast w związku z powodzią na niektórych terenach Polski lokalizacje obwodów głosowania zostały zmienione, a informacje o tym podane w okresie krótszym niż wymagane ustawowo 3 tygodnie przed wyborami. Do Sądu Najwyższego wpłynął także protest dotyczący nieprawidłowości podczas głosowania w I turze w konsulacie w Brukseli. Wtedy to do urny wrzucono 98 kart do głosowania więcej niż ich wydano. W innym proteście wyborca zwraca uwagę na problem wpisywania oraz wykreślania głosujących ze spisów wyborców. Był taki przypadek - jak mówił Michałowski - że jeden z wyborców pobrał zaświadczenie o prawie do głosowania w konsulacie, a nie został wykreślony ze spisu wyborców w miejscu swojego stałego zamieszkania. Z kolei wyborca z Chorzowa zwraca uwagę na fakt poparcia Komorowskiego na konferecjach prasowych przez takich polityków jak np. Włodzimierz Cimoszewicz. "Zdaniem skarżącego publiczne ujawnianie swoich preferencji wyborczych przez prominentnych polityków mogło mieć wpływ na wynik głosowania" - powiedział Michałowski. Łącznie do środy trafiło do SN 45 protestów wyborczych.