Na liście najaktywniejszych na pierwszym miejscu bezsprzecznie jest Tadeusz Iwiński z SLD, na którego podróże Sejm wydał prawie 403 tysiące, czyli 5 procent wszystkich sum na delegacje. Potem długo, długo nic - i dwójka posłów PiS; Barbara Bartuś i Jan Dziedziczak oraz kolejny poseł SLD Jerzy Wenderlich - wartość delegacji tej trójki przekraczają 200 tysięcy złotych. Aż 9 z pierwszej "20" najkosztowniejszych sejmowych podróżników to posłowie PiS, 4 - z SLD, po dwóch posłowie Solidarnej Polski i PO. Podróże każdego z pierwszej "20" kosztowały powyżej 100 tysięcy na osobę. Wyjazdy zagraniczne posłów VII kadencji - zobacz pełny wykaz na stronach Sejmu RP Gigantyczne koszty niektórych z delegacji Nie chodzi nawet o wyjazdy egzotyczne, jak warta 17 tysięcy złotych wizyta posłów PO Stefana Niesiołowskiego i Pawła Arndta w Katarze, wizyty w Ugandzie, Malezji czy na Filipinach, ale np. 4 dni w niedalekim przecież Kijowie posła Mirona Sycza (też z PO) czy Ryszarda Kalisza w Jałcie, za które Sejm zapłacił po ponad 4 tysiące złotych. Zastanawia też np., czemu obserwacja tych samych wyborów w Gruzji przez poseł Małgorzatę Gosiewską kosztowała prawie 18 tysięcy, a przez posła Piotra Pyzika - tylko 7 tysięcy. Posłowie bawią się za nasze pieniądze na delegacjach zagranicznych? Dyskutuj na forum! Przede wszystkim jednak podejrzane są podatne na przekręty wyjazdy samochodowe. Jak wyliczył jeden z internautów, tylko feralna trójka posłów PiS - Hofman, Kamiński i Rogacki - wydała niemal połowę (47 proc.) całej sumy, jaką przeznaczył na to Sejm. Tomasz Skory Więcej na ten temat - na stronach RMF24