- Był to doświadczony górnik, w kopalni pracował od 19 lat. Gdy doszło do wypadku, znajdował się przed frontem ściany, pracował w czteroosobowym zespole - relacjonował Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia. Górnik miał żonę, osierocił dwoje dzieci. To ósma w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie i czwarta w kopalniach węgla kamiennego. Do wypadku doszło na godzinę przed tym, gdy w innej śląskiej kopalni - Siltech w Zabrzu - szczęśliwie kończyła się akcja ratownicza. Sześciu górników spędziło tam ponad 14 godzin uwięzionych w zawalonym chodniku. Okoliczności wypadku w kopalni Ziemowit wyjaśnia nadzór górniczy. Z jego analiz wynika, że wypadki z udziałem urządzeń transportowych należą do tych, które najczęściej powodują śmierć lub ciężkie obrażenia pracowników górnictwa. Postępowanie ma wyjaśnić, dlaczego górnik wpadł na pracujący przenośnik. Przyczyną mogła być nieuwaga lub naruszenie procedur związanych z pracą podziemnych urządzeń. Jednak na razie są to tylko hipotezy. Zatrudniająca ponad 4,5 tys. osób (w tym 3,6 tys. pod ziemią) kopalnia Ziemowit została uznana za najbezpieczniejszy w ubiegłym roku zakład górniczy. Śmiertelnego wypadku nie było tam od wielu lat, a w całym 2009 r. w zakładzie doszło jedynie do 47 niegroźnych wypadków. W tym roku, do końca marca, w górnictwie doszło do 890 różnych wypadków, z czego 672 w kopalniach węgla kamiennego, a 177 w kopalniach rud miedzi. Ośmiu górników zginęło: czterech w kopalniach węgla kamiennego, trzech w kopalniach rud miedzi, jeden w górnictwie nafty i gazu. 12 osób zostało ciężko rannych. Według danych WUG, w całym ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego; najwięcej - aż 20 - w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Ogółem doszło do 3518 rozmaitych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.