Mariusz Gosek pojawił się w gronie polityków PiS, protestujących przed aresztem śledczym przy ul. Józefa Chłopickiego na warszawskim Grochowie. Reprezentant Suwerennej Polski usiłował dostać się do środka budynku, wydzwaniając domofonem bramy miejsca odosobnienia. Nie został wpuszczony. Poseł zdradził "plan" PiS. "31 stycznia jest koniec" - 31 (stycznia -red.) jest koniec, budżet nieprzyjęty! Nie wolno panu zatrzymać posła z immunitetem! - mówił do urządzenia polityk formacji Zbigniewa Ziobry. Padły też słowa, o tym, że trzeba przeskoczyć bramę aresztu. Wypowiedź Mariusza Goska padła zaledwie kilka godzin po decyzji marszałka Sejmu o przełożeniu na kolejny tydzień procedowania ustawy budżetowej - najważniejszego dokumentu finansowego z punktu widzenia funkcjonowania państwa. To także jedyna ustawa, której nie może zawetować głowa państwa, jednak jeśli Sejm nie dostarczy jej na czas, oznaczać to będzie, że czekają nas przyśpieszone wybory parlamentarne. - Doszło do zbrodni zatrzymania posłów, których chroni immunitet. Przewodniczący PKW wskazał jednoznacznie, że w Monitorze Polskim nie jest opublikowanie postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu - dodał Gosek. Wśród demonstrujących we wtorek polityków prawicy pojawił się także Jarosław Kaczyński. - Mamy pierwszych więźniów politycznych po 1989 roku. To jest bardzo smutne i niebywale wręcz skandaliczne. To są ludzie, których skazano za to, że walczyli z przestępczością. I to jest powód tej zemsty, takiej zaciekłości - powiedział lider Zjednoczonej Prawicy. Kamiński i Wąsik zatrzymani w Pałacu Prezydenckim Przypomnijmy, że w drugiej połowie grudnia Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik usłyszeli prawomocny wyrok dwóch lat więzienia za swój udział w "aferze gruntowej". Politycy PiS uznali, że nie uznają orzeczenia, ponieważ w tej samej sprawie zostali ułaskawieni przez prezydenta w połowie listopada 2015 roku (zanim zapadł prawomocny wyrok - red.). Komenda Stołeczna Policji dokonała zatrzymania skazanych polityków w Pałacu Prezydenckim po godzinie 19, następnie przewiozła ich do komisariatu przy ul. Grenadierów. Po około dwóch godzinach trafili oni do aresztu śledczego przy ul. Chłopickiego na Grochowie. Stamtąd mają trafić do więzienia. Oburzona działaniami służb krótko po tych zdarzeniach była szefowa KPRP. - Pan prezydent zapowiedział, że zwróci się do głów państw i szefów instytucji międzynarodowych z pismem, w którym przedstawi sytuację, jaką mamy w Polsce, w której działania władzy wykonawczej mają charakter nielegalny, polegający na łamaniu przepisów prawa i naruszaniu konstytucji - powiedziała Grażyna Ignaczak-Bandych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!