Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu Dorota Zientara, informując o tym PAP we wtorek dodała, że sąd wyznaczył termin rozpoczęcia procesu po tym jak sędzia, któremu przydzielono sprawę, zapoznał się z obszernym materiałem dowodowym. Skierowanie na wokandę sprawy dwojga pracowników Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie przedłużało się ze względów proceduralnych; od wiosny nie było wiadomo, który z sądów będzie prowadził proces. Najpierw akt oskarżenia w tej sprawie został przesłany do Sądu Rejonowego w Olsztynie, ale sędziowie tej jednostki poprosili Sąd Najwyższy, by przekazał sprawę "z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości" poza okręg olsztyński. W połowie marca Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa trafi do elbląskiego sądu rejonowego, ale i ten nie chciał sądzić biegłych od sprawy Olewnika i na początku maja poprosił Sąd Apelacyjny w Gdańsku, by przekazał akta sądowi okręgowemu. Argumentowano, że sprawa jest zawiła, podkreślono też, że na etapie prokuratorskim była w prokuraturze apelacyjnej, choć według właściwości mogła ją prowadzić prokuratura rejonowa. Dlatego sąd rejonowy uważał, że jej rozpoznaniem winien także zająć się sąd wyższej instancji, tj. sąd okręgowy. Na początku czerwca Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował, że sprawę winien jednak rozpoznać sąd rejonowy i tam wróciły akta sprawy. W procesie biegłych ze sprawy Olewnika oskarżeni są: szefowa laboratorium olsztyńskiej komendy wojewódzkiej policji Jolanta D. oraz biegły medycyny sądowej Bogdan Z. Według gdańskich śledczych pracownicy laboratorium w 2006 r. pobrali do badań trzy fragmenty kości: z ramienia, biodra i uda. Dwie próbki wykazały zgodność DNA z kodem genetycznym Krzysztofa Olewnika, natomiast jedna wykazała inny od pozostałych profil. W tej sytuacji ekspertyzy powinny zostać powtórzone, czego nie zrobiono. Poza tym w wynikach badań zatajono sam fakt odmienności profilu jednej z próbek. Oprócz sfałszowania wyników badań prokuratorzy zarzucili też pracownikom laboratorium niedopełnienie obowiązków. Zarzut ten ma związek z zaginięciem fragmentów kości badanych w 2006 r., do czego przyczynił się niewłaściwy nadzór nad dowodami rzeczowymi. Obojgu oskarżonym grozi do 5 lat więzienia. Zatajone rozbieżności w ekspertyzie powstałej w 2006 r. w Olsztynie spowodowały, że na początku 2010 r. gdańska prokuratura apelacyjna - na wniosek rodziny - zdecydowała się przeprowadzić ekshumację zwłok Olewnika. Wyniki badań próbek pobranych po ekshumacji potwierdziły ostatecznie tożsamość ofiary. Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r. Proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, oparty na akcie oskarżenia sporządzonym przez śledczych z Olsztyna, toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Osiem osób skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.