Zdaniem pełnomocnika Nowaka, adwokata Romana Giertycha, kwota 30 milionów złotych ma pokryć koszty przeprosin i sprostowań w mediach.Jak uważa Wiktor Świetlik, szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP - Żądanie 30 milionów złotych od "Wprost" to próba zastraszenia mediów, redaktorów naczelnych i dziennikarzy, którzy mogą rezygnować z publikacji w obawie przed horrendalnymi kwotami grożących kar. Informacja o takim żądaniu od redakcji za jej publikację to wstęp do prewencyjnej cenzury - stwierdza Marek Palczewski redaktor portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Już w momencie pozwu pojawiają się obawy, a żądanie kary działa także na przyszłość - dziennikarz takich tematów nie będzie już podejmował - uważa Marek Palczewski. Jak dodaje - w przypadku publikacji "Wprost" o ministrze Nowaku dziennikarze zapewne nie muszą obawiać się przegrania procesu, bo ich informacje zostały dobrze udokumentowane. W ocenie Wiktora Świetlika, sprawa zarzutów wobec ministra Nowaka - i reakcji na nie ministra oraz premiera - to przejaw kryzysu władzy, która nie potrafi sprostać standardom demokracji . Jak zaznacza dziennikarz - Sławomir Nowak powinien zrezygnować z pełnienia urzędu do wyjaśnienia sprawy. Premier jednak zlecił wyjaśnienie, czy nie doszło do złamania prawa - pomijając kwestię odpowiedzialności politycznej. Pozew przeciwko tygodnikowi "Wprost" zapowiedział nie tylko minister Nowak, ale także firma, o której powiązaniach z ministrem pisał tygodnik.