- To, czy wybory się odbędą, stoi jeszcze pod znakiem zapytania - powiedział Rymarz dziennikarzom w czwartek podczas uroczystości 500-lecia państwa prawa w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego. Zaznaczył, że jeżeli wybory odbyłyby się, pieniądze na ich przeprowadzenie musiałyby pochodzić z budżetu państwa - PKW nie dysponuje bowiem odpowiednią rezerwą. Rymarz podkreślił jednak, że w tej chwili jakiekolwiek sądy, czy samorządowcy, którzy spóźnili się ze złożeniem któregoś z oświadczeń stracą mandaty, i czy w wielu miejscach odbędą się wybory, są "przedwczesne". - Tu przede wszystkim chodzi o prawo - mówił szef PKW. Dodał jednak, że "prawo zobowiązuje do przejścia wszystkich procedur". Rymarz podkreślił, że na drodze do ostatecznej decyzji o wygaśnięciu mandatu wójta, burmistrza, czy prezydenta jest jeszcze zarządzenie zastępcze wojewody (w przypadku, jeśli rada gminy nie podejmie decyzji o wygaśnięciu mandatu), decyzja Naczelnego Sądu Administracyjnego w I i II instancji, a także - być może - orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. - Prawnik powinien na tę sprawę spojrzeć chłodno i powiedzieć, że odpowiedzieć, jak to się zakończy, będzie można dopiero po zakończeniu procedur - powiedział Rymarz. Szef PKW pytany przez dziennikarzy, czy jest zadowolony z przepisów ordynacji samorządowej odpowiedział: "W żadnym wypadku nie jestem". - W ogóle nie jestem zadowolony z faktu, że prawo wyborcze tworzy się na kolanie, w ostatniej chwili - bez refleksji i zastanowienia, bez kontaktu z ludźmi, którzy się na tym znają - zaznaczył Rymarz. Według niego, w sprawie związanej z oświadczeniami samorządowców, "prawo się niewątpliwe przyczyniło do pewnego rozgardiaszu". - Ale ono obowiązuje i ten termin do złożenia (oświadczeń) obowiązuje wszystkich - to jest na razie taki stan prawny - zastrzegł szef PKW. Pytany, czy decyzje Hanny Gronkiewicz-Waltz mają moc prawną, Rymarz powiedział, że zarówno prezydent Warszawy jak i wszyscy inni, którzy popełnili błąd polegający na złożeniu po terminie, któregoś z obowiązkowych oświadczeń - są legalnie wybrani i do prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy, wszystkie ich decyzje "poodejmowane są w dobrej wierze i z domniemaniem ich legalności". Jak dodał, gdy sąd orzeknie o utracie stanowiska, samorządowcy nie będą mogli go pełnić "już ani chwili dłużej". Według Rymarza, wprowadzenie zarządu komisarycznego w Warszawie będzie możliwe, jeśli rada miejska stolicy podejmie lub nie decyzję w sprawie mandatu Gronkiewicz-Waltz. Zaznaczył jednak, że to, czy komisarz będzie potrzebny, będzie jasne po ewentualnym orzeczeniu NSA.