uzyska pełny dostęp do zgromadzonych w ZUS danych osobowych: przebiegu pracy Polaków, ich zarobków, zwolnień lekarskich. Baza ZUS to największy w Polsce zbiór danych o osobach prywatnych i firmach. Nie może się z nią równać żaden inny zbiór gromadzony przez jakąkolwiek instytucję w naszym kraju. Jej stworzenie i utrzymanie kosztowało do tej pory 2,1 mld zł. Dotąd Centralne Biuro Antykorupcyjne (jak policja, ABW i inne służby), chcąc uzyskać od ZUS dane ubezpieczonego Kowalskiego lub jakiejś firmy, musiało zwracać się do ZUS, wskazując dokładnie, o kogo chodzi, i podając sygnaturę sprawy. Teraz CBA - jako jedyna ze służb specjalnych - zdobędzie stały i bezpośredni dostęp do bazy Zakładu. Funkcjonariusze CBA będą mogli sprawdzać dowolne osoby. Od czerwca ZUS pracuje nad tym, by wyprowadzić ze swojej sieci komputerowej specjalne łącze prosto do CBA. Ma działać w ciągu kilku tygodni. Prezes ZUS Paweł Wypych zapytany czemu się na to zgodził, odparł, że nie miał wyjścia. - CBA działa w oparciu o obowiązujące rozporządzenie. Jednak w ocenie Ewy Kuleszy, byłej inspektor ochrony danych osobowych oraz Marka Safjana, b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego, rozporządzenie premiera łamie ustawę o CBA. Bo pozwala na więcej niż ona. Ustawa (art. 22) każe, by funkcjonariusz CBA każdorazowo zwracał się o konkretne dane, okazując imienne upoważnienie swego szefa. A rozporządzenie premiera dopuszcza zawieranie między CBA a instytucjami państwowymi (takimi jak ZUS) umów, wedle których CBA może dostać bezpośredni dostęp do informacji, bez każdorazowego wniosku. - To naruszenie konstytucji, mówi prof. Safjan. "Gazeta Wyborcza" ujawnia dokumenty, które opisują, w jaki sposób CBA będzie przeglądać dane Polaków.