Jak wykazała późniejsza wizja lokalna, mężczyzna nie zginął w wyniku przysypania przez skały; został przyciśnięty elementem zmechanizowanej obudowy chodnika do innej obudowy w wyniku zawału skał. Zmarły górnik był kawalerem. Jest 11. w tym roku śmiertelną ofiarą wypadku w polskim górnictwie węgla kamiennego i 15. w całym polskim przemyśle wydobywczym. Pięcioosobowa brygada pracowała przy zbrojeniu rejonu nowej ściany wydobywczej 500 metrów pod ziemią. Doszło do oberwania skał, które przysypały chodnik na odcinku kilku metrów. Przyczyny wypadku wyjaśni postępowanie Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG). ?Na tym etapie postępowania musimy brać pod uwagę różne hipotezy ? zarówno oberwanie się skał na skutek sił natury, jak i błędy ludzkie. Na razie jest zbyt wcześnie, by przesądzać, co było przyczyną wypadku? ? powiedział PAP uczestniczący w wizji lokalnej pod ziemią wicedyrektor departamentu górnictwa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), Adam Mirek. Dodał, że górnicy pracowali na skrzyżowaniu chodnika przyścianowego ze ścianą wydobywczą. Ze względów bezpieczeństwa w tym miejscu konieczne było poszerzenie wyrobiska i zamontowanie specjalnej, trwalszej obudowy ? właśnie po to, aby chronić górników przed ewentualnym zawałem. Mirek pozytywnie ocenił fakt, że takie prace prowadzono przed uruchomieniem ściany; potem byłyby one trudniejsze. Jak powiedział, nową ścianę przygotowano pod wybranym już pokładem, struktura skał w tym rejonie mogła więc być naruszona. Na razie nie można jednak wyrokować, czy właśnie z tego powodu nastąpił obwał skał, czy też przyczynił się do tego sposób prowadzenia robót. Komisja wyjaśniająca przyczyny wypadku będzie teraz analizować dokumentację robót, m.in. ich plan oraz technologię wykonywania prac. Inspektorzy OUG mają też być obecni przy wydostawaniu z rumowiska kolejnych elementów obudowy, aby móc na bieżąco dokonywać ich oględzin. Na określenie przyczyn wypadku komisja potrzebuje ok. dwa-trzy tygodnie. W akcji ratowniczej uczestniczyły cztery zastępy ratowników górniczych, którzy musieli sforsować rumowisko skalnych odłamków i metalowych elementów obudowy. Po ok. czterech godzinach pracy zobaczyli ciało górnika; mężczyzna nie dawał oznak życia. Godzinę później udało się go wydostać spod obudowy, a lekarz stwierdził zgon. Do wypadku doszło przy ścianie wydobywczej dopiero przygotowywanej do uruchomienia. Jak powiedział główny inżynier bhp w kopalni, Grzegorz Pelon, wydobycie węgla ze wszystkich czynnych ścian wydobywczych w tym zakładzie odbywa się bez zakłóceń. W ocenie WUG, wypadek nie utrudni też znacząco przygotowań do uruchomienia nowej ściany. Kopalnia "Mysłowice" to jeden z tzw. ruchów górniczych kopalni "Mysłowice-Wesoła", powstałej kilka lat temu z połączenia dwóch samodzielnych zakładów. Należy do Katowickiego Holdingu Węglowego. 13 stycznia tego roku w kopalni "Mysłowice-Wesoła", w części należącej do dawnej "Wesołej", miał miejsce inny tragiczny wypadek - dwóch górników zginęło, a jeden został ranny. W wyniku samozapalenia węgla w otamowanej części chodnika 665 m pod ziemią doszło tam do zapalenia i wybuchu metanu, który zniszczył tamę izolacyjną i spowodował wypadek zbiorowy. Do największego w tym roku wypadku w górnictwie doszło miesiąc temu w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zroju, gdzie wybuch metanu zabił sześciu górników - czterej zginęli na miejscu, dwaj inni zmarli później w szpitalach. 17 górników zostało rannych. Według WUG, od początku roku do końca kwietnia w całym polskim górnictwie doszło łącznie do 1281 różnych wypadków, z czego 985 w kopalniach węgla kamiennego; poszkodowanymi w 194 z nich byli pracownicy zatrudnionych w kopalniach prywatnych firm usługowych. 11 wypadków miało miejsce w górnictwie kopalin pospolitych.