Rzecznik marszałka Jerzy Smoliński powiedział dziś, że Komorowski będzie uczestniczył jutro w dwóch pogrzebach ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem - posła PO Sebastiana Karpiniuka i b. marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego - i z tego względu jest mało prawdopodobne, aby osobiście poinformował o dacie wyborów. Jak dodał, raczej należy spodziewać się pisemnego komunikatu w tej sprawie. Według niego, marszałek podpisze postanowienie dotyczące terminu wyborów wcześnie rano, jeszcze przed wylotem z Warszawy na uroczystości pogrzebowe. 10 kwietnia w katastrofie lotniczej koło Smoleńska zginął prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria, parlamentarzyści, szefowie ważnych instytucji, duchowni i załoga. Zgodnie z konstytucją, po śmierci prezydenta jego obowiązki przejmuje marszałek Sejmu. Wówczas ma on 14 dni na wyznaczenie daty wyborów prezydenckich, które muszą odbyć się w ciągu 60 dni. W ubiegłym tygodniu Komorowski konsultował się w tej sprawie z Konwentem Seniorów. Z terminów przewidzianych w ordynacji prezydenckiej wynika, że ogłoszenie przez marszałka daty wyborów w dniu 21 kwietnia oznacza, że odbędą się one 20 czerwca. Zgodnie z prezydencką ordynacją, kandydata na prezydenta zgłasza co najmniej 100 tys. obywateli mających prawo wybierania do Sejmu. Zgłoszenie musi być poparte podpisami zgłaszających. Kandydatów na prezydenta można zgłaszać najpóźniej w 45 dniu przed dniem wyborów, czyli do 6 maja. Zbieraniem podpisów z poparciem i prowadzeniem kampanii kandydata zajmuje się komitet wyborczy. Dla jego utworzenia wymagane są: pisemna zgoda kandydata (kandydaci urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. muszą do niej dołączyć oświadczenie lustracyjne) na kandydowanie oraz na utworzenie jego komitetu. Po zebraniu 1000 podpisów z poparciem dla kandydata pełnomocnik komitetu wyborczego zawiadamia Państwową Komisję Wyborczą o utworzeniu komitetu. O powstaniu komitetu zawiadomić można PKW najpóźniej w 55 dniu przed wyborami - czyli przy terminie 20 czerwca - należałoby to zrobić do 26 kwietnia. Na zebranie 1000 podpisów i złożenie zawiadomienia o utworzeniu komitetu byłoby więc pięć dni - zakładając, że marszałek podałby 21 kwietnia termin wyborów. PKW ma trzy dni na wydanie postanowienia o przyjęciu zawiadomienia ws. utworzenia komitetu wyborczego albo daje pełnomocnikowi trzy dni na usunięcie wad zgłoszenia. Jeśli wybory miałyby się odbyć 20 czerwca - najpóźniej 31 maja PKW musiałaby wydać obwieszczenie z listą kandydatów. Komorowski mówił w ubiegłym tygodniu, że kluby i koła parlamentarne są w pełni świadome, jakie skutki pociąga za sobą taki termin wyborów prezydenckich, "jeśli chodzi o organizację kampanii wyborczej i uruchomienie kalendarza wyborczego". - Jesteśmy w tej kwestii solidarni i będziemy bronili przed opinią publiczną tej decyzji - zapewnił marszałek. Jak dodał - "obszar elastyczności był bardzo niewielki" i wchodziły w grę dwa terminy. Jak dotąd jedynym pewnym kandydatem jest sam Komorowski, który wygrał partyjne prawybory w PO. W katastrofie koło Smoleńska, poza prezydentem, który najprawdopodobniej ubiegałby się o reelekcję z poparciem PiS, zginął także wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, który był kandydatem SLD w wyścigu prezydenckim. Dlatego też zarówno PiS jak i Sojusz rozważają obecnie, kogo wystawić w czerwcowych wyborach. W sobotę zbierze się Rada Polityczna PiS, która najprawdopodobniej podejmie decyzję w sprawie kandydata partii w wyborach prezydenckich. Politycy PiS za "naturalnego" kandydata uważają prezesa Jarosława Kaczyńskiego. - Taka jest ocena społeczeństwa i oczekiwanie partii. Jednak decyzja należy do niego - mówił wczoraj sekretarz Rady Politycznej PiS Maks Kraczkowski. - Gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się na kandydowanie, miałby poparcie całej partii i wszystkich posłów. Przewodniczący musi rozważyć wszystkie za i przeciw - powiedział z kolei członek Komitetu Politycznego PiS Wojciech Szarama. Najprawdopodobniej w czwartek zbierze się zarząd SLD, który również będzie zastanawiał się nad kandydatem w wyborach prezydenckich. Ofertę startu odrzucił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Raczej wykluczony jest start byłego premiera, obecnie niezależnego senatora Włodzimierza Cimoszewicza. Wśród nazwisk pojawia się m.in. poseł lewicy Ryszard Kalisz, europoseł Sojuszu Janusz Zemke. W środę odbędzie się z kolei konwencja wyborcza PSL. Wcześniej zbiorą się ścisłe władze Stronnictwa, które następnie przedstawią uczestnikom konwencji nazwisko lub nazwiska potencjalnych kandydatów. Dla ludowców naturalnym kandydatem jest prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak, ale wiele wskazuje, że nie zamierza on startować w wyborach. W tej sytuacji ludowcy wskazują m.in. na b. marszałka Sejmu Józefa Zycha. Chęć startu w wyborach prezydenckich ogłosili: Andrzej Olechowski (wspiera go Stronnictwo Demokratyczne Pawła Piskorskiego) i lider Pawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. Z kolei w obliczu tragedii pod Smoleńskiem z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego wycofują się szef koła Polska Plus w Sejmie Ludwik Dorn i Tomasz Nałęcz, popierany przez Socjaldemokrację Polską.