To był bardzo dziwny rok. To, co narastało przez ostatnie dziesięciolecia - pękło właśnie w pod sam koniec lat 80., zupełnie, jakby historia chciała podprowadzić wydarzenia pod jakąś symboliczną granicę. Pamiętajmy bowiem, że padł nie tylko system komunistyczny w większości krajów świata. Zeszła para z apartheidu, zawaliło się kilka południowoamerykańskich reżimów. To był moment, w którym świat wziął głęboki, świeży oddech, by zanurzyć się później ponownie w wielkiej rekonstrukcji lat dziewięćdziesiątych i próbować (niezręcznie) stawić czoła nowemu wyzwaniu "zderzenia cywilizacji" na początku drugiego tysiąclecia. W 1989 roku rozpoczął się proces, w wyniku którego mapa polityczna świata - a szczególnie Europy - diametralnie się zmieniła. Przyjrzyjmy się bliżej jak w owym roku zagęściła się historia. Zima Już na samym początku roku - 7 stycznia - umarł japoński cesarz Hirohito, ostatni cień II wojny światowej, co - można uznać - stanowiło symboliczną zapowiedź końca powojennego ładu na świecie. Niedługo po śmierci Hirohito odszedł ze stanowiska człowiek, który w dużym stopniu przyczynił się do rozmontowania tamtego ładu - Ronald Reagan. Jego miejsce na urzędzie przywódcy jedynego już w praktyce światowego mocarstwa zajął George Bush senior, który - angażując się w wojnę w Iraku - rozpoczął nową epokę w historii Ameryki i świata zachodniego. Niedługo potem nastąpił inny symboliczny moment - ostatnie dywizje Armii Czerwonej opuściły Afganistan, inicjując coś, co można nazwać "początkiem końca radzieckiej ery imperialnej". Już w stosunkowo niedługim czasie ich miejsce zajmą wojska amerykańskie, a razem z nimi nasze oddziały.