Seredyński domagał się 2 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za zatrzymanie go przez CBA pod zarzutem rzekomego przyjęcia łapówki w związku z prywatyzacją WNT oraz za niesłuszne aresztowanie. Prokuratura przyznawała, że należą mu się pieniądze, ale nie w tej wysokości. Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał mu 70 tys. odszkodowania oraz 120 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Seredyński mówił w sądzie, że kilka razy odmówił przyjęcia pieniędzy od dwóch udających biznesmenów agentów CBA, w tym Tomasza Kaczmarka (obecnie poseł niezrzeszony). W końcu podrzucili mu - jak mówił - 10 tys. euro po upojeniu go alkoholem w jego mieszkaniu. Po tym zażądał od nich spisania umowy na taką - jak się tłumaczyli - "pożyczkę". - Zgodzili się, ale zamiast nich przybyło do mnie CBA, by mnie zatrzymać - dodał. Podkreślał, że po 5 latach pozostaje bez środków do życia, "z niespłaconymi zobowiązaniami, utrzymuje się z dobrowolnych datków rodziny". Mówił, że CBA złamało mu zawodowe życie. W maju br. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła Kaczmarkowi (sam zrzekł się immunitetu) zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA oraz nakłaniania do przyjęcia łapówki. Poseł nie przyznał się do zarzutów i odmówił wyjaśnień. Grozi mu do 3 lat więzienia. Sejm ma się 10 czerwca zająć na niejawnym posiedzeniu uchyleniem immunitetu b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu (PiS).