Orzekł tak dzisiaj Sąd Najwyższy, który uwzględnił kasację Cezarego F. w jego cywilnym procesie wobec TVP i podwyższył z 80 do 160 tys. zł kwotę zadośćuczynienia zasądzoną przez sądy dwóch instancji. Jednocześnie SN ostatecznie oddalił pozostałe roszczenia F. wobec TVP. F., przyjaciel Przemyka, był świadkiem jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL: śmiertelnego pobicia 19-latka przez milicjantów w warszawskim komisariacie w maju 1983 r. Władze zrobiły wtedy wszystko, by uwolnić od winy milicjantów. W ramach tych działań SB m.in. zastraszała Cezarego F. Próbowano go skompromitować, wcielić do wojska, namawiano do wyjazdu za granicę, otoczono gronem agentów. Był pomysł, żeby upozorować jego wypadek samochodowy. Latem br. SN ostatecznie uznał za przedawnioną sprawę oskarżonego o pobicie Przemyka zomowca Ireneusza K. SN wyraził ubolewanie, że przez prawie 28 lat wymiar sprawiedliwości nie zdołał orzec o merytorycznej zasadności zarzutu. IPN prowadzi zaś od kilku lat śledztwo wobec bezprawnych działań SB wobec F. i utrudnianie w ten sposób ówczesnego śledztwa w sprawie Przemyka. Podejrzanych jest 21 funkcjonariuszy służb PRL, w tym ich najwyższy przełożony, b. szef MSW gen. Czesław Kiszczak. W tym śledztwie Cezary F. ma status pokrzywdzonego. W 1997 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie zakazał TVP publikowania danych personalnych i wizerunku F. W ówczesnym cywilnym procesie domagał się on, aby TVP zaprzestała tego, przeprosiła go i zapłaciła 250 tys. zł zadośćuczynienia (przyznano mu 50 tys. zł). Pomimo tego zakazu, TVP wiele razy pokazała wizerunek powoda, np. na filmie z tzw. okazania z 1983 r., gdy F. pokazano kilkuset milicjantów, wśród których miał on rozpoznać tych, którzy bili Przemyka. W ponownym procesie F. zażądał za takie działania TVP z lat 1997-2001 miliona zł zadośćuczynienia oraz 5 tys. zł miesięcznej renty. Dowodził, że wskutek opublikowania jego wizerunku utracił możliwość zarobkowania; został też wtedy ciężko pobity; była także próba zatrucia czadem przez zaczopowanie komina. Jedynym jego dochodem jest renta, którą dostał w 2006 r. od premiera Jarosława Kaczyńskiego z tytułu prześladowań w PRL. W 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził od TVP 80 tys. zadośćuczynienia dla F.; pozostałe roszczenia oddalono, uznając że powód nie wykazał zasadności przyznania mu renty. SO ocenił, że TVP 8 razy naruszyła jego prawo do anonimowośći. W 2009 r. Sąd Apelacyny w Warszawie utrzymał wyrok, podkreślając, że TVP przedstawiała powoda "neutralnie". W kasacji F. żądał by SN uwzględnił jego wszystkie roszczenia. Jego adwokat mec. Jan Sajdak mówił w SN, że wyrok z 1997 r. dawał F. gwarancję, że nie będzie dalszych naruszeń jego praw, a było ich - według niego - kilkadziesiąt. "TVP czuje się bezkarnie, a zasądzona kwota jest śmieszna z punktu widzenia potencjału TVP" - mówił adwokat. Powołując się na śledztwo IPN, adwokat wspomniał o brutalnych działaniach "nieznanych sprawców" wobec F. Mówił, że wśród podejrzanych przez IPN są dawni oficerowie SB z Radomia (w tym regionie mieszka F.). "Każda publikacja jego wizerunku to kij w mrowisko; pracodawcy z regionu nie chcą go zatrudniać, bo się boją wpływowych osób i 'nieznanych sprawców'" - argumentował adwokat. Troje sędziów SN uznało, że TVP bezspornie nie zastosowała się do wyroku z 1997 r. SN podkreślił, że wobec "powtórzenia działań zabronionych", kwota zadośćuczynienia musi być dziś "odpowiednio wyższa" niż zasądzone w 1997 r. 50 tys. zł. Tym uzasadniono podwyższenie zadośćuczynienia z 80 do 160 tys. zł Zarazem SN ocenił, że poczucie krzywdy powoda jest "subiektywnie wyostrzone", bo nie sposób znaleźć związku między publikacją jego wizerunku w TVP z lat 1997-2001 a faktem, że dziś nie może znaleźć pracy. SN podkreślił, że wizerunek powoda nie był pokazywany w "negatywnym świetle". Według SN, nie było możliwości uwzględnienie całości jego roszczeń. W SN nie było nikogo z TVP.