Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

16 września nadzwyczajne posiedzenie Sejmu w sprawie uchodźców

16 września o godz. 14 ma odbyć się nadzwyczajne posiedzenie Sejmu ws. uchodźców. Wnioskowała o nie premier Ewa Kopacz. W Sejmie wybuchła w piątek burzliwa dyskusja nt. kryzysu imigracyjnego i stanowiska Polski. Kopacz apelowała, by nie wykorzystywać tej tragedii do awantury politycznej.

Ewa Kopacz
Ewa Kopacz/Radek Pietruszka/PAP

Na początku piątkowych obrad marszałek Sejmu poinformowała posłów, że informacja rządu na temat uchodźców zostanie przedstawiona na następnym posiedzeniu Sejmu w dniach 23-25 września. Po deklaracji tej w Sejmie wywiązała się burzliwa debata. Głos zabrała m.in. premier Kopacz.

Jak przekonywała, głos polskiego parlamentu musi być silnym głosem, godnym Polski, w której rodziła się Solidarność. Szefowa rządu mówiła, że na naszych oczach rozgrywa się największy ludzki dramat w historii UE, giną tysiące ludzi, a Morze Śródziemne zamieniło się w cmentarzysko. Codziennie - podkreśliła premier - jesteśmy świadkami rodzinnych tragedii.

- Każdy rodzic wie, że nie ma nic gorszego niż być świadkiem śmierci własnego dziecka - dodała.

Sejm nie może być obojętny wobec tej tragedii - podkreśliła.

- Dzisiaj oczywiście będziemy słyszeć głosy z jednej i drugiej strony. Jedni będą mówić: powinniśmy przyjąć wszystkich, inni będą mówić - nikogo. Będą rodzić się demony. Tylko pytam, czy solidarność będzie działać tylko w jedną stronę - mówiła szefowa rządu.

Według premier, wykorzystywanie problemu uchodźców do awantury politycznej jest nieetyczne.

- Chcę państwu rzetelnie przedstawić informację, która będzie podstawą, byście mogli rzetelnie dyskutować, byście nie wykorzystywali tej tragedii do awantury politycznej na tej sali - mówiła Kopacz.

Powód jest nieetyczny

Jak dodała, jeśli opozycja chce awantury politycznej, to "to jest zły moment i powód jest wyjątkowo nieetyczny".

-Jeśli dzisiaj chcecie użyć tej dyskusji, by argumentować, że powinniśmy wyprowadzić Polskę z UE, to ja mówię "nie" - oświadczyła.

- PO, PSL, my czujemy się Europejczykami. Macie kompleksy, miejcie je, macie do tego prawo, ale dzisiaj w UE każdy ma prawo do zabrania głosu - zaznaczyła szefowa rządu.

Podkreśliła, że w czerwcu na posiedzeniu Rady Europejskiej Polska wraz z innymi członkami Grupy Wyszehradzkiej "twardo postawiła warunek: nie ma obowiązkowego przydziału" w sprawie uchodźców.

- Chcemy być solidarni, ale chcemy być odpowiedzialnie solidarni. Chcemy robić to dobrowolnie - mówiła premier. Nikt - dodała - nas Polaków nie będzie uczył znaczenia solidarności.

"Na miarę możliwości"

Zwróciła uwagę, że na czerwcowym szczycie UE zaproponowano, by Polska przyjęła 4,5 tys. uchodźców, a my zadeklarowaliśmy 2 tys., "na miarę naszych możliwości".

- Rozmawiałam ze wszystkimi instytucjami, które są odpowiedzialne za politykę migracyjną w kraju, z przedstawicielami Episkopatu Polski, organizacji pozarządowych, ale również należy rozmawiać ze społeczeństwem i samorządem - podkreśliła Kopacz.

Jej zdaniem, "dzisiaj obowiązkiem przedstawicieli polskiego społeczeństwa jest przede wszystkim budowanie solidarności z ludźmi, którzy potrzebują pomocy, a nie sianie nienawiści i dzielenie Polaków".

- Tego nie powinniśmy robić - zaznaczyła premier.

Premier przypomniała, że w Sejmie w 2002 roku odbyła się debata na temat polityki migracyjnej i przytoczyła jedno z wystąpień. Była w nim mowa, że "to jasne, że polski rząd musi dbać przede wszystkim o polskich obywateli", a działania władz w obliczu tego, co się ówcześnie działo w Europie, powinny być przede wszystkim zdeterminowane "dbałością o naszych polskich obywateli" i "tę świadomość posiada każdy odpowiedzialny premier".

- Ja tę świadomość posiadam i pełną odpowiedzialność za tę politykę biorę - powiedziała premier. Potem dodała, że w 2002 r. z sali sejmowej padły słowa z ust obecnego wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego, za które - jak mówiła szefowa rządu - chce mu teraz podziękować.

"W 2002 roku byliśmy razem"

- Wygłosił pan słowa, że dzisiaj naszym obowiązkiem jest wsparcie tych, którzy tej pomocy potrzebują (...) Pan wtedy powiedział, że to jest największy test na przyzwoitość, tu, w tej sali i z tej mównicy, ja panu dziękuję za te słowa, podpisuję się pod tymi słowami - powiedziała Kopacz.

- Jedno jest pewne, że w 2002 r. byliśmy wtedy razem. Moje pytanie: co się z wami stało kochani koledzy z PiS od tamtej pory  - pytała szefowa rządu.

Z kolei posłowie PiS i ZP krytykowali rząd za brak informacji ws. uchodźców na obecnym posiedzeniu. Zarzucili szefowej rządu wykorzystywanie kwestii uchodźców w kampanii i dzielenie Polaków.

Jarosław Sellin (PiS) stwierdził, że debata ws. uchodźców powinna się odbyć na obecnym posiedzeniu Sejmu.

- Cała opinia publiczna tą sprawą żyje i nie można tego odkładać na dwa tygodnie, bo nie wiadomo, z jakimi decyzjami będziemy musieli się mierzyć za dwa tygodnie. Sytuacja jest dynamiczna - uzasadniał. Zarzucił premier Kopacz, że wykorzystuje tę kwestię w kampanii wyborczej "systematycznie" i "dzieli Polaków".

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne/Jacek Turczyk/PAP

Pytania bez odpowiedzi

Jak mówił, premier atakuje PiS na potrzeby kampanii, a z różnych stron sceny politycznej padają w sprawie uchodźców pytania, na które "nie otrzymujemy odpowiedzi".

- Wokół tej sprawy można zbudować konsensus, pod warunkiem, że będziemy wiedzieli, wokół czego go budujemy, gdy będziemy mieć informację, do czego pani się zobowiązała, na jakie kwoty, ilu ludzi, czy pani ulega dyktatowi brukselsko-berlińskiemu czy nie, czy utrzymana jest zasada dobrowolności czy nie - zwrócił się do Kopacz Sellin.

Beata Kempa (ZP) zaapelowała o uczczenie minutą ciszy pamięć ofiar ataku na World Trade Center z 11 września 2001 r. "14 lat temu terroryści z Al-Kaidy uprowadzili samoloty i uderzyli w niewinnych ludzi" - przypomniała. "Myślę, że nie będzie miała Wysoka Izba nic przeciwko temu, by w ramach też tej dyskusji i zastanowienia się nad skalą terroryzmu na świecie i w świetle dyskusji, czy mamy przyjmować (...), może powstańmy i uczcijmy minutą ciszy ten atak na niewinnych ludzi" - powiedziała. Po tych słowach posłowie powstali.

Kidawa-Błońska powiedziała po tym, że "oczywiście, powinniśmy pamiętać o tej tragedii 11 września, ale nie ma odpowiedzialności zbiorowej".

- Nie może pani utożsamiać tych dzieci, ludzi, którzy uciekają przed bombami, gwałtem, pożarami z terrorystami, bo to jest duże nadużycie - zwróciła się marszałek do Kempy.

Z kolei szef klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński powiedział, że dyskusja o uchodźcach mogła się odbyć na spotkaniu szefów partii zwołanego na środę przez premier Kopacz, na które m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński nie przyszedł.

Kilka razy przerwano obrady

Po całej dyskusji premier Kopacz zwróciła się z mównicy sejmowej z wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w sprawie uchodźców na środę. Jak argumentowała, w poniedziałek w sprawie uchodźców będą rozmawiać ministrowie spraw zagranicznych i ministrowie spraw wewnętrznych UE, a posiedzenie Rady Europejskiej, na której mają zapaść decyzje, planowane jest na początek października.

Obrady kilka razy przerywano. Z wnioskami formalnymi zgłaszał się m.in. poseł niezrzeszony Armand Ryfiński. Po tym, jak kolejny raz chciał zabrać głos, nie zgłaszając wniosku formalnego, marszałek Sejmu wykluczyła go z obrad. 

PAP

Zobacz także