13-latek zaginął we wtorek. Wyszedł do sklepu. Zaalarmowani przedłużającą się nieobecnością syna rodzice zgłosili jego zaginięcie jeszcze tego samego dnia. W środę ojcu chłopca udało się z nim skontaktować telefonicznie. Nastolatek powiedział, że jest przetrzymywany w nieznanym miejscu i za 2 tysiące złotych zostanie zwolniony. Przy przekazywaniu okupu do akcji wkroczyli policjanci. Na klatce schodowej bloku obezwładnili 14-latka, który trzymał nóż przy szyi uprowadzonego chłopaka. Trzynastolatkowi nic się nie stało. 14-latek został przewieziony do komendy. Policjanci zatrzymali też jego 36-letniego wuja, którego chłopiec pomówił o współudział w przestępstwie. Twierdził także, że on tylko został wynajęty do odebrania pieniędzy z okupu przez innego 14-latka, który miał uprowadzić chłopca. Po rozmowie z psychologiem "porywacz" przyznał jednak, że to on był jedynym sprawcą uprowadzenia. Zwabił 13-latka do mieszkania i związał go przewodami elektrycznymi. A - jak stwierdził - wujka i 14-letniego kolegę pomówił, ponieważ ich nie lubi. 36-latka zwolniono po przesłuchaniu do domu. Nastolatek będzie doprowadzony do sądu dla nieletnich, który podejmie dalsze decyzje w jego sprawie.