Resort wyjaśnił, dlaczego to z jego budżetu zostały opłacone posiłki i napoje: "Powodem spotkania była propozycja objęcia placówki w Paryżu przez posła Jacka Rostowskiego". Tak spotkanie opisuje "Wprost": "Radosław Sikorski czeka na Jacka Rostowskiego, popijając szampana. Były wicepremier przychodzi spóźniony. Również zamawia szampana". (...) "Sikorski przegląda kartę win. Rostowski pyta o specjały. (...) Panowie nie mogą się zdecydować, czy lepsze pierogi z farszem z królika, golonka glazurowana, pierożki cielęce, foie gras, czy tatar z tuńczyka. Ostatecznie minister spraw zagranicznych zamawia zupkę z dyni i krwistą polędwicę wołową. (...) Były wicepremier decyduje się na foie gras i comber z królika. (...) Do posiłku Sikorski proponuje bardzo drogie wino Pomerol z, jak mówi, kryzysowego 2008. (...) Sikorski wyraża zaniepokojenie brakiem porto w ofercie restauracji. Kelner zapewnia, że portugalskie wino jest dostępne. Minister martwi się ceną. Ta jest zdecydowanie za wysoka. Po chwili namysłu panowie jednak zamawiają po dwa kieliszki". Wcześniej "Fakt" ustalił, że kolacja Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki w restauracji "Sowa i Przyjaciele" kosztowała prawie 1,5 tys. zł. Zapłacił NBP. "Było to spotkanie służbowe, rozmowa także dotyczyła spraw służbowych" - wyjaśnił w rozmowie z "Faktem" dyrektor departamentu komunikacji i promocji NBP Marcin Kaszuba. Podkreślił, że środki pochodziły z funduszu reprezentacyjnego, który jest finansowany z pieniędzy zarobionych przez NBP.