Termin składania protestów minął w piątek 2 listopada. Jednak - jak poinformowała w poniedziałek Teresa Pyźlak z zespołu prasowego SN - w związku z tym, że protesty można składać też pocztą, ich ostateczna liczba może się jeszcze zmienić. Nie wszystkimi skargami Sąd będzie się zajmował. Bez biegu pozostawionych zostanie 18 spraw - 14 zostało złożonych przedwcześnie (przed ogłoszeniem wyników wyborów w Dzienniku Ustaw), dwa zbyt późno, a w dwóch przypadkach w protestach są braki formalne. Najwięcej - 53 protesty - złożono przeciwko ważności wyborów do obu izb; 49 protestów dotyczy tylko ważności wyborów do Sejmu, natomiast tylko trzy dotyczą ważności wyborów do Senatu. W 15 protestach podnoszony jest zarzut "niemożności głosowania na kandydata bezpartyjnego". 8 protestujących zgłasza, że mimo tego że oddali głos na jakiegoś kandydata, ich głos - jak wynikało z obwieszczenia komisji - nie został uwzględniony. Kilka zarzutów dotyczy przedłużania głosowania, np. wyborca z Dublina donosi powołując się na komunikaty medialne, że głosowanie w tamtejszym konsulacie trwało do 1 w nocy, a cisza wyborcza w kraju zakończyła się tuż przed godz. 23. Dwa protesty wpłynęły ze Stanów Zjednoczonych. Jeden dotyczy nieumieszczenia wyborców w spisie, mimo że wcześniej zgłosili chęć głosowania. W drugim protestujący głosujący na PiS domagają się powtórzenia głosowania, bo - jak napisali - media "karmiły ich komuną". Jednak sąd nie będzie rozpatrywał tych spraw, bo protestujący nie wskazali pełnomocnika w kraju.