W czwartek uwzględnił on wniosek Kornatowskiego, który domagał się w od Skarbu Państwa 100 tysięcy zł tytułem odszkodowania za straty, jakich doznał w wyniku szeroko opisywanej w mediach akcji oraz zadośćuczynienia za - jak twierdził - niesłuszne zatrzymanie go przez ABW w lipcu 2007 r. (razem z b. ministrem SWiA Januszem Kaczmarkiem i szefem PZU Jaromirem Netzlem). Sąd stwierdził, że zatrzymanie b. komendanta głównego było "niewątpliwie niesłuszne". Uzasadniając wyrok sędzia Joanna Grabowska podkreśliła, że możliwe w tej sprawie jest tylko zadośćuczynienie, bo Kornatowski nie dowiódł, by w wyniku zatrzymania poniósł jakieś realne szkody. "Sam zeznał, że został zatrzymany jako bezrobotny. Podał się bowiem wcześniej do dymisji z funkcji komendanta policji, a zarazem nie był prokuratorem" - mówiła sędzia. Wysokość zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie sąd ustalił na kwotę 10 tys. zł, bo doszedł do wniosku, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za decyzje prokuratury na tzw. zasadzie ryzyka, a nie zasadzie winy. "Prokurator nie ustalił, że Konrad Kornatowski ponad wszelką wątpliwość nie stawi się na wezwanie prokuratury, więc trzeba go zatrzymać. Nie było też wniosku do sądu o tymczasowe aresztowanie zatrzymanego. Dlatego jest zadośćuczynienie" - dodała sędzia Grabowska wyjaśniając, że dochodzenie większych kwot w związku z "medialnością" sprawy nie jest możliwe w tym postępowaniu, a w odrębnych procesach cywilnych. Wyrok jest nieprawomocny. "Nie chciałby pan tych pieniędzy" - powiedział dziennikarzom Kornatowski pytany, czy zasądzona kwota go satysfakcjonuje. Zapowiedział, że rozważy, czy składać apelację. Podobnie prokuratura, która podejmie decyzję po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem czwartkowego wyroku. Kornatowski - który twierdzi, że jest niewinny - przekonywał sąd, że nie było podstaw, by go zatrzymać, bo stawiłby się na każde wezwanie. Dowodził, że zasądzenie mu pieniędzy (które chce przeznaczyć na edukację córki) sprawiłoby, że może by ktoś się zastanowił, "co może spowodować podpis na decyzji o zatrzymaniu". Dodawał, że nic nie zrekompensuje mu utraty jego wizerunku, zniszczonego "dla czyjegoś widzimisię". "Nie nakłaniałem nikogo, a w szczególności pana Netzla, do składania fałszywych zeznań. Nie rozmawiałem z nikim, a w szczególności z panem Kaczmarkiem, na temat fałszywego alibi. Nie utrudniałem żadnego śledztwa" - oświadczył w sądzie. Już wcześniej Kaczmarek, Netzel i Kornatowski odwoływali się od samej decyzji prokuratury o zatrzymaniu go przez ABW. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał, że zatrzymanie Kaczmarka było bezzasadne i nieprawidłowe; uchylił też środki zapobiegawcze. Wobec Kornatowskiego i Netzla też uchylono kaucję i dozór policyjny, ale sąd nie zakwestionował ich zatrzymania. Kaczmarek także wystąpił do Sądu Okręgowego w Warszawie o 100 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie. Sąd zawiesił tamtą sprawę do czasu zakończenia śledztwa przeciwko Kaczmarkowi, Kornatowskiemu i Netzlowi. Sąd przyznaje odszkodowanie za zatrzymanie, jeśli uzna je za "oczywiście niesłuszne". Badając przesłanki decyzji o zatrzymaniu, sędziowie rozważają, czy była taka konieczność, podyktowana np. obawą ukrywania się, ucieczki z kraju lub zacierania śladów. Badają też, czy nie można było wezwać go na przesłuchanie, bez angażowania w to policji lub innych służb. W 2007 r. gdański sąd zasądził 6335 zł zadośćuczynienia Emilowi Wąsaczowi, b. ministrowi skarbu, za niesłuszne zatrzymanie go. CBŚ zatrzymało Wąsacza i przekazało prokuraturze, która zarzuciła mu nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU. On sam nazwał zatrzymanie go "akcją wybitnie polityczną". Sąd uznał je za niezasadne.