Złamali je i podczas lotu prezydenta 10 kwietnia i lotu premiera do Smoleńska trzy dni wcześniej. Bez tzw. lidera, czyli rosyjskiego nawigatora żaden polski samolot nie powinien dostać zgody na przelot na lotnisko Siewiernyj. Przepisy rosyjskiego AIP, czyli tzw. lotniczej biblii są jednoznaczne i nie dają możliwości wyboru i nie zależą od żadnych działań polskiej strony - w przypadku korzystania z lotnisk nie będących międzynarodowymi takich jak Smoleńsk Siewiernyj obecność rosyjskiego lidera-nawigatora na pokładzie samolotu jest konieczna. Nie ma żadnego znaczenia czy pilot zna rosyjski. Bez rosyjskiego lidera żadna polska delegacja nie powinna uzyskać zgody na przelot do Smoleńska. Rosjanie łamali więc swoje własne prawo. Co więcej AIP, wbrew temu co pisze w raporcie MAK, wymienia jednorazowy przelot państwowego samolotu innego państwa. W tym przewóz tzw. oficjalnych lic, czyli przedstawicieli władzy innego państwa. Zgodę na przelot wydaje w tym przypadku rosyjski MSZ. Tych przepisów MAK w swym raporcie nie zauważa, uznając, że lot do Smoleńska był jednorazowym międzynarodowym przelotem w celu przewozu pasażerów.