Ok. 1,5 tys. osób wyszło ze stoczni o 8.56, czyli o godzinie, o której rozbił się w sobotę samolot. Razem z załogą byli też przedstawiciele zarządu stoczni. Pod pomnikiem stoczniowcy modlili się i odśpiewali hymn państwowy. - Uważaliśmy, że musimy to zrobić, to byli nasi przyjaciele - powiedział dziennikarzom przewodniczący stoczniowej Solidarności, Roman Gałęzewski. Dodał, że "to była spontaniczna akcja, ludzie od soboty dzwonili i wysyłali sms-y, żeby coś takiego zrobić". Wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz powiedział dziennikarzom, że "kto jeśli nie stoczniowcy powinni oddać hołd zmarłym, bo wśród nich jest przecież legendarna pracownica zakładu i działaczka związkowa, Anna Walentynowicz". Przypomniał, że wśród zmarłych jest także poseł Maciej Płażyński, który "zawsze był ze stoczniowcami (...)jako wojewoda gdański i jako Marszałek Sejmu". Dodał, że wiele nazwisk musiałby wymienić, żeby wspomnieć o wszystkich, którzy pomagali stoczniowcom w trudnych chwilach. - To są bohaterowie dzisiejszych czasów - powiedział. Znicze i kwiaty są składane pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców od soboty. W niedzielę hołd ofiarom oddało kilka tysięcy osób, które w marszu milczenia przeszły pod pomnik po mszy św. w Bazylice Mariackiej. Prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria zginęli w sobotę w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem. Śmierć poniosły w niej także 94 inne ważne dla Polski osoby. Ciało prezydenta zostało w niedzielę sprowadzone do Warszawy.