W artykule dla rosyjskiej agencji TASS Miedwiediew ocenił, że w 2010 roku - w czasie, gdy był prezydentem - Rosja i Stany Zjednoczone podpisały układ rozbrojeniowy, tzw. nowy START. Oba kraje wówczas "udowodniły, że umieją przezwyciężać rozbieżności i porozumiewać się, nie tylko na rzecz własnych narodów, ale i całej ludzkości". "Dzisiaj ta umiejętność słyszenia się wzajemnie jest szczególnie aktualna" - podkreślił. Jego zdaniem kraje świata potrzebują "stosunków oczyszczonych z sankcji", które pozwolą poradzić sobie z zagrożeniem. Nowe relacje powinny opierać się na dążeniu państw do wzajemnej pomocy i wsparcia "na progu bardzo trudnego kryzysu globalnego, związanego z pandemią koronawirusa". Były prezydent, który podczas swych rządów w latach 2008-12 uchodził za bardziej prozachodniego niż Władimir Putin, zarzucił Stanom Zjednoczonym, że po ówczesnym "resecie" stosunków z Moskwą "przełączyły tryb współpracy na tryb presji politycznej". Miedwiediew napisał, że Waszyngton wszczął "bezprecedensową wojnę sankcji" wobec Rosji, usiłując "wyprzeć ją z globalnej agendy". "Reset" - czyli przestawienie na nowe tory - relacji rosyjsko-amerykańskich Waszyngton rozpoczął w 2009 roku, za rządów prezydenta Baracka Obamy. Relacje między oboma krajami znacznie pogorszyły się w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję, co dało początek kolejnym wzajemnym rundom sankcji. Wcześniej, w 2012 roku Waszyngton objął sankcjami przedstawicieli Rosji w reakcji na śmierć w moskiewskim więzieniu prawnika Siergieja Magnitskiego. Miedwiediew, który od 2012 roku był premierem Rosji, został zdymisjonowany na początku br. Objął jednak specjalnie utworzone dla niego stanowisko wiceszefa Rady Bezpieczeństwa kraju, co oznacza, że w tym organie, w którym zasiadają najważniejsze osoby w państwie i szefowie służb specjalnych, jest zastępcą prezydenta Władimira Putina.