Koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje najczęściej ciężką niewydolność oddechową, która jest w stanie przykuć pacjentów do łóżka szpitalnego na wiele tygodni. Układ oddechowy nie jest jednak jedynym atakowanym przez patogen. Obserwacje naukowców pokazują, że narażony jest także mózg i cały układ nerwowy. Z szeroko zakrojonych badań wynika wyraźnie, że jednym z długotrwałych następstw przebycia COVID-19 mogą być problemy neurologiczne o różnym nasileniu. W Wielkiej Brytanii wśród ozdrowieńców, którzy wypełniali specjalną ankietę, dotyczącą następstw przebycia COVID-19, aż jedna trzecia potwierdziła wystąpienie problemów neurologicznych. Wśród nich są m.in. deficyty mowy. Przez całe życie mówił zwyczajnie, po covid zaczął się jąkać "Daily Mail" przytacza przykład 40-letniego nauczyciela matematyki z Teksasu, który przez całe życie zawodowe płynnie komunikował się z uczniami, jednak po przechorowaniu koronawirusa zaczął się jąkać. Gdy przechodził COVID-19, z powodu duszności i bólu gardła na pewien czas stracił głos. Zdolność wydobywania z siebie głosu powróciła, jednak coś nadal było nie tak - przestał wypowiadać się płynnie. 40-latek z Teksasu nie jest odosobnionym przypadkiem. Jąkanie może zostać wywołane przez stres, jednak jego podstawową przyczyną są problemy neurologiczne. Jak podkreślają badacze, mowa jest jednym z najbardziej złożonych zachowań ruchowych, które wymaga użycia około 100 mięśni, koordynujących działania w skali milisekundowej. - Choć stres i niepokój nie są przyczyną jąkania, to je zaostrzają - wyjaśnia neurobiolog Soo-Eun Chang. Dodaje, że płynna mowa jest wprost zależna od dobrze funkcjonującego mózgu. Tymczasem organizm osoby, która przeszła COVID-19, ma za sobą potężną walkę. Wzmożona odpowiedź immunologiczna, która ma na celu zwalczenie wirusa, jaki dostał się do organizmu, może doprowadzić do tzw. burzy cytokinowej, która jest wynikiem dużej nadreakcji układu odpornościowego. W takim przypadku atakowany jest nie tylko patogen, ale też zdrowe komórki, a w tym komórki mózgu. - Atak immunologiczny na połączenia synaptyczne w mózgu może doprowadzić do zmian funkcji mózgu - podkreśla Soo-Eun Chang. Wina po stronie wirusa czy naszego układu odpornościowego? Ozdrowieńcy skarżą się zatem między innymi na problemy z pamięcią, kojarzeniem i koncentracją. U niektórych nasila się lęk, depresja, u jeszcze innych może wystąpić psychoza. Warto przy tym pamiętać, że wychodzenie z jakichkolwiek deficytów neurologicznych to skomplikowany proces, który wymaga czasu. Jak informuje "Daily Mail", berlińscy naukowcy byli jednymi z pierwszych, którzy prześledzili drogę wirusa od błony śluzowej nosa do węchomózgowia, a konkretnie do części mózgu zwanej opuszkami węchowymi. Jest ona bezpośrednio związana z odczuwaniem zapachów. Neurony odbierają tam informacje zapachowe, a następnie przekazują je dalej do mózgu. Przedostanie się SARS-CoV-2 do organizmu tą drogą może być powodem tego, że około 86 proc. chorych, nawet tych, u których COVID-19 ma łagodny przebieg, przynajmniej częściowo traci węch i smak (te dwa zmysły są ze sobą ściśle powiązane). Inna teoria dotycząca tego, dlaczego COVID-19 tak bardzo wpływa na mózg, skupia się na szczątkach wirusa, krążących w organizmie. Jego drobne białka oddzielające się od obumierającej cząsteczki wirusa, są w stanie przeniknąć przez barierę krew-mózg. Powodują wówczas reakcję układu odpornościowego, któremu wydaje się, że to z tkankami mózgu jest problem i to je należy zwalczać, co kończy się atakiem na zdrowe komórki. Zdaniem badaczy problemy neurologiczne wywoływane są w takim przypadku nie przez samego wirusa, atakującego mózg, raczej przez ostrą odpowiedź układu immunologicznego na pojawienie się patogenu w tej części organizmu.