Miejscowość w Apulii, na południu Włoch, odwiedzana jest co roku przez 1,5 miliona wiernych. Prawie jedna trzecia z nich zatrzymuje się w licznych tamtejszych hotelach i domach pielgrzyma. Teraz San Giovanni Rotondo świeci pustkami. Życie ekonomiczne miasteczka od dekad skoncentrowane jest na turystyce religijnej i napływie czcicieli Ojca Pio, który prowadził tam działalność, założył szpital Dom Ulgi w Cierpieniu i został pochowany w tamtejszym sanktuarium. Włoskie media podały, że w rezultacie zamknięcia kraju z powodu pandemii, na skraju bankructwa w San Giovanni Rotondo znalazło się ponad sto hoteli i pensjonatów. Zamarł ruch turystyczny i handel pamiątkami "Nie sposób oszacować strat poniesionych przez całą branżę turystyczną" - powiedział Ansie burmistrz miejscowości Michele Crisetti. Zauważył, że całkowicie zamarł też handel pamiątkami i dewocjonaliami. Wszystkie sto sklepów i kiosków z takimi artykułami jest obecnie zamknięte. Odwołano wiele przyjazdów grup pielgrzymkowych i uroczystości. Wśród tych ostatnich jest zapowiadana na 5 maja ceremonia w rocznicę założenia szpitala Ojca Pio i obchody rocznicy jego urodzin 25 maja. Oczekiwano przybycia tysięcy ludzi. Obecnie wszystkie masowe wydarzenia są odwołane; prawdopodobnie do października. We wtorkowy wieczór przedstawiciele tamtejszej branży hotelowej i usług związanych z turystyką pielgrzymkową uczestniczyli w ogólnokrajowym proteście domagając się od rządu przyspieszenia możliwości otwarcia barów i restauracji, zapowiedzianego na 1 czerwca. Podobnie jak właściciele lokali w wielu miastach i miejscowościach Włoch otworzyli je symbolicznie i zapalili w nich światła.