Centrum Opieki Długoterminowej "Salus" w Kaliszu w ubiegły czwartek (9 kwietnia) poddano kwarantannie po zdiagnozowaniu koronawirusa u jednej z pacjentek. W centrum zamknięto 70 pensjonariuszy i 17-osobową kadrę. "Boimy się, że ich zarazimy" "Od tamtego czasu pracujemy dosłownie całą dobę. Mamy pod opieką pacjentów starszych, schorowanych, niewstających z łóżek, wymagających przewijania, karmienia, bliskiego kontaktu. Cały czas boimy się, że ich zarazimy. A do tego zaczyna nam po prostu brakować sił, jesteśmy osłabieni, jest nas za mało" - powiedziała dyrektor ośrodka, Ewa Goździewicz. Dodała, że obecnie w centrum, oprócz 11 pielęgniarek i pielęgniarza, zakażeni są: opiekunka medyczna, lekarz, zastępca oddziałowej, kierownik fizjoterapii, drugi dyrektor i dwie salowe. "Pomóżcie nam. Sytuacja jest dramatyczna" "Jesteśmy przerażeni. Nie możemy odejść od łóżek podopiecznych, ale podchodząc do nich, ryzykujemy ich życie. Stosujemy wszelkie środki ochrony, ale to po prostu szaleństwo, że się nimi opiekujemy w takim stanie" - oświadczyła dyrektor. "Pomóżcie nam. Sytuacja jest dramatyczna" - zaapelowała Ewa Goździewicz, dodając, że "do tej pory spośród zarażonych podopiecznych centrum zmarła jedna osoba. "Boimy się kolejnych tragedii" - podkreśliła. Zdaniem dyrektor Goździewicz, największą pomocą byłaby podmiana kadry. Reakcja wojewody, rozmowy z NFZ W środę na apel zareagował wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk. Rzecznik prasowy wojewody, Tomasz Stube, poinformował, że wojewoda podjął działania w celu zabezpieczenia opieki pielęgnacyjnej dla podopiecznych ośrodka opiekuńczego. "W tym celu wojewoda odbył spotkanie z dyrektorem wydziału zdrowia i prowadzone są rozmowy z NFZ" - powiedział rzecznik. Apel do innych pielęgniarek Na apel zareagował też dyrektor kaliskiego szpitala, który wystosował list otwarty do pielęgniarek z prośbą, żeby zgłosiły się do pracy w ośrodku. "Największym problemem jest wycieńczenie tamtejszych pracowników medycznych, których nie ma kto zmienić. Ten problem rozumiemy doskonale w szpitalu, gdzie nie ma połowy naszych pielęgniarek. Są na kwarantannie, zwolnieniach lekarskich bądź opiekują się małymi dziećmi. Naszym priorytetem jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania szpitala, jednak robimy, co w naszej mocy, aby wspierać inne ośrodki" - poinformował dyrektor Radosław Kołaciński.