55-letni Johnson od 12 kwietnia przebywał w Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów, gdzie przechodził rekonwalescencję po zakażeniu koronawirusem. Z powodu choroby spędził tydzień w londyńskim szpitalu St Thomas's, w tym trzy doby na oddziale intensywnej terapii. Jak twierdziły brytyjskie media, mimo że nie był ani na chwilę podłączony do respiratora, jego życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Podkreśla się, że Johnson obejmie ponownie ster rządu w okresie, w którym znajduje się on w coraz trudniejszej sytuacji. Spowodowana ona jest wzrastającym niezadowoleniem z powodu coraz poważniejszych konsekwencji dla gospodarki ograniczeń wprowadzonych, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Według prognoz części ekonomistów gospodarka brytyjska zmierza w kierunku recesji najgorszej od ponad 300 lat. Rząd jest też krytykowany za zbyt małą liczbę testów i braki w środkach ochrony dla pracowników służby zdrowia. Z tych powodów, a także z powodu wzrastającej liczby zgonów ofiar pandemii, w rządzie brytyjskim mają - według mediów - narastać podziały. Część członków gabinetu domaga się jak najszybszego zniesienia restrykcji a pozostali, z ministrem zdrowia Mattem Hancockiem na czele, ostrzegają, że grozi to drugą falą zachorowań. Restrykcje i obostrzenia przedłużone zostały do 7 maja. Rząd nie przedstawił dotychczas żadnych planów ich stopniowego znoszenia, co robi coraz więcej państw w Europie.