Jak wyjaśnia Reuters, niespodziewana konsekwencja epidemii opiera się na działaniu łańcuchowym. W USA drastycznie spadł popyt na benzynę. W wyniku tego zmniejszyła się także produkcja etanolu wliczanego do krajowych zapasów paliwa. To z kolei - podaje Reuters - powoduje, że producenci etanolu wychwytują coraz mniej dwutlenku węgla. Zwykle pojawia się on w produkcji etanolu jako produkt uboczny, sprzedawany później do branży spożywczej. Dzięki temu mechanizmowi producenci piw i napojów gazowanych mają stałą dostawę dwutlenku węgla potrzebnego do nasycenia napojów. Z informacji agencji wynika, że na ograniczenie produkcji etanolu zdecydowało się aż 34 z 45 fabryk. Dostawcy podnieśli także ceny, co również nie ułatwia nabywcom zakupu potrzebnego towaru. Jak zaznacza agencja, problem nie dotyczy tylko wytwórców piw i napojów gazowanych. Dwutlenek węgla jest bowiem wykorzystywany także do przetwarzania i konserwowania mięsa. Zdaniem cytowanego przez agencję eksperta, problem zbyt małej produkcji etanolu nasila się i w najbliższym czasie może powodować coraz większe kłopoty dla szeroko pojętej branży spożywczej.