W świetle nowych reguł, które wchodzą w życie w czwartek 30 lipca, każdy kongresmen będzie zobowiązany do zakrycia twarzy podczas obrad i głosowania na sali plenarnej i korytarzach Izby Reprezentantów, a także w budynkach biurowych Kongresu. Maski będą rozdawane tym, którzy ich nie przyniosą, a niepodporządkowanie się zasadom będzie stanowiło podstawę do usunięcia z sali. Maskę można zdjąć tylko w czasie jedzenia i picia lub podczas udzielania wywiadów w bezpiecznej odległości. Podobnych regulacji nie wprowadził Senat, gdzie kontrolę mają Republikanie. Zakażony często widywany bez maski Nowe zasady wprowadzono po tym, jak w środę koronawirusa zdiagnozowano u teksańskiego kongresmena Partii Republikańskiej Louisa Gohmerta. Był on często widywany w Kongresie bez maski, a we wtorek brał udział w wysłuchaniu prokuratora generalnego Williama Barra i rozmawiał z nim z bliskiej odległości. W środę miał polecieć razem z prezydentem USA Donaldem Trumpem prezydenckim samolotem, ale pozytywny wynik testu na wirusa go przed tym powstrzymał. W wideo opublikowanym na Twitterze Gohmert zasugerował, że mógł zakazić się koronawirusem w wyniku noszenia maski. "Kiedy mam na twarzy maskę, dotykam jej, żeby wygodnie ją ułożyć, i zastanawiam się, czy to nie wpuściło do maski zarazków" - powiedział polityk. Nie chcą zasłaniać ust i nosa Jak informuje CNN, już po diagnozie Gohmerta w środę wielu republikańskich kongresmenów obradowało w Izbie Reprezentantów bez masek. Clay Higgins z Luizjany powiedział wcześniej w wywiadzie z tą telewizją, że nakazy zakrywania twarzy są "częścią dehumanizacji dzieci Bożych". Po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa na kwarantannę udało się co najmniej trzech innych deputowanych Kongresu, którzy w ostatnich dniach mieli kontakt z Gohmertem. Wielu innych nie podjęło jednak takiej decyzji. Gohmert jest co najmniej 10. kongresmenem, u którego stwierdzono SARS-CoV-2.