Jak wskazuje "The New York Times", amerykański Departament Zdrowia poinformował we wtorek o 3700 zgonach w mieście Nowy Jork. Dotychczas zgonów tych nie ujęto w oficjalnych statystykach, ponieważ ofiary nie zostały poddane testom na koronawirusa. Przypuszcza się jednak, że zmarły z powodu SARS-CoV-2. "NYT" zwraca również uwagę, że nowe dane oznaczają, iż w Nowym Jorku zmarło z powodu wirusa znacznie więcej osób w przeliczeniu na liczbę mieszkańców niż np. we Włoszech, gdzie jest najwięcej ofiar śmiertelnych w Europie. Nowojorski dziennik pisze, powołując się na informacje od dwóch osób, że od kilku tygodni Departament Zdrowia rejestrował również zgony ludzi, którzy nie mieli wykonanych testów na obecność koronawirusa, ale objawy oraz historia ich choroby na to wskazywały. Przypadki te nie zostały jednak uwzględnione w liczbach podawanych przez burmistrza Nowego Jorku Billa de Blasio, ponieważ nie było potwierdzenia w testach, że ofiary były chore na COVID-19. Przypomnijmy, ostatnia oficjalna informacja podana we wtorek przez gubernatora Andrew Cuomo wskazywała, że w ciągu ostatniej doby zmarło 778 osób i że przez to liczba zgonów w całym stanie Nowy Jork, a nie tylko w samym mieście, sięga 10 834. W tych obliczeniach nie ujęto jednak przypadków, o których pisze "The New York Times". Dotychczas w stanie Nowy Jork potwierdzono 202 208 przypadków zakażeń koronawirusem. 17 089 z nich zostało wyleczonych. W sumie w USA potwierdzono dotychczas 609 061 chorych. Wyzdrowiało 45 446 osób.