W informacji przekazanej przez resort zdrowia w związku z trwającym "Tygodniem dla Serca" (17-24 kwietnia), minister Szumowski zaznacza, że "fakt, iż w głównej mierze zajmujemy się dziś zapobieganiem rozprzestrzeniania koronawirusa i przygotowaniami służby zdrowia do przyjęcia większej liczby zakażonych pacjentów, nie może oznaczać, że zaprzestaniemy zajmować się innymi chorobami i innymi chorymi". "Nie możemy choćby dopuścić, żeby osoby z chorobami serca pozostawały ze swoją chorobą sam na sam we własnym domu" - podkreślił. Minister przypomniał w wypowiedzi zamieszczonej na stronie resortu, że choroby serca to jedna z głównych przyczyn zgonów w Polsce, a osoby, które już mają choroby sercowo-naczyniowe są szczególnie narażone na zakażenie koronawirusem. "Nie tylko ciężej przechodzą chorobę, ale również częściej umierają z powodu COVID-19" - stwierdził. Z kolei prof. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa zaapelował, by w razie silnego bólu w klatce piersiowej wezwać pogotowie. "Hasło 'Zostań w domu' nie powinno przerodzić się w 'Zostań w domu z zawałem serca'" - podsumował Witkowski. "Bez względu na to, czy ma, czy nie ma koronawirusa" Resort zdrowia przypominał w kontekście "Tygodnia dla Serca", że kondycja naszego serca zależy w dużej mierze od nas samych, a właściwa dieta i zdrowy styl życia są szczególnie ważne teraz w czasie epidemii koronawirusa. Jak przypomniano na ciężki przebieg COVID-19 składa się wiele czynników m.in. wiek pacjenta. Zaznaczono, że śmiertelność u osób poniżej 50. roku życia z powodu infekcji koronawirusa to około 1 proc., a rośnie już do 1,5 proc. u tych powyżej 50 lat. Następnie dla osób przekraczających 60 lat wzrasta do 3,6 proc. , a dla osób przekraczających 70 lat dochodzi do 8 proc. Jak wskazał Witkowski "im wyższy wiek, tym większe ryzyko zgonu". "Ponadto sam wirus SARS-Cov-2 może nieodwracalnie uszkadzać serce u wcześniej zdrowych osób, co w konsekwencji naraża na niebezpieczeństwo pogorszenia już istniejących chorób serca u pacjentów leczonych kardiologicznie. Może również spowodować ich wystąpienie u osób młodych i zdrowych"- dodał prof. Witkowski. W związku z tym dla grupy pacjentów ze zdiagnozowaną chorobą układu sercowo-naczyniowego zalecane jest zachowanie szczególnych środków ostrożności i ograniczenie wizyt lekarskich do tych realizowanych obecnie w formie teleporady. Resort przypomniał, że choroby układu sercowo-naczyniowego stanowią nadal najczęstszą przyczynę zgonów na świecie. W Polsce najczęściej występujące choroby układu krążenia to: zawał serca, udar mózgu, nadciśnienie tętnicze, przewlekła niewydolność serca, zaburzenia rytmu serca. Szacuje się, że w naszym kraju występuje rocznie blisko 70 tys. zawałów serca zdiagnozowanych koronarograficznie. "Dochodzą do nas sygnały, że w kilku krajach europejskich został zauważony i potwierdzony trend mniejszej zgłaszalności pacjentów na leczenie szpitalne z ostrym zawałem serca" - podał prof. Witkowski. Według niego, "może to wynikać ze strachu pacjentów przed wezwaniem pogotowia i hospitalizacją, ponieważ sądzą, że zarażą się w szpitalu koronawirusem". "Jeżeli ktoś ma silny ból w klatce piersiowej, to powinien kierować się zasadą: 'Wezwij pogotowie ratunkowe i pojedź do szpitala' bez względu na to, czy ma, czy nie ma koronawirusa, bo może być to zawał serca, masywna zatorowość płucna lub rozwarstwienie aorty, czyli głównej tętnicy organizmu" - zaapelował prof. Witkowski. Należy zachować zdrowy rozsądek Kardiolodzy podkreślają, że niezależnie od środków ostrożności i od hasła akcji "Zostań w domu", której celem jest przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się koronarwiusa, należy zachować też zdrowy rozsądek. Nieleczony zawał serca jest obarczony 40 proc. śmiertelnością, a leczony przy pomocy zabiegu pierwotnej angioplastyki wieńcowej - 5 proc., czyli aż ośmiokrotnie mniejszą. Jak zaznaczono na stronie resortu dalej pilne operacje są stale realizowane niezależnie od sytuacji z koronawirusem, a potrzebujący pacjenci są otoczeni niezbędną opieką. Dodano też, że Polskie Towarzystwo Kardiologiczne na bieżąco monitoruje sytuację związaną z koronawirusem w kraju i na świecie, gromadzi dane, a także przygotowuje zalecenia skierowane do pacjentów i personelu medycznego celem zachowania dotychczasowego leczenia oraz ograniczenia ryzyka przeniesienia infekcji na pacjentów zdrowych. Równocześnie przypomniano, że głównymi przyczynami chorób serca i układu krążenia są m.in. niewłaściwa dieta, brak aktywności fizycznej, palenie papierosów, ale także uwarunkowania genetyczne i zaburzenia gospodarki lipidowej. Choroby te potrafią rozwijać się przez długie lata bez żadnych objawów, dlatego tak ważne jest wykonywanie regularnych badań profilaktycznych, do których należą m.in. pomiary ciśnienia tętniczego, EKG, morfologia krwi, lipidogram, badanie poziomu glukozy i ocena funkcji nerek.