Z takim losem mierzy się 2,5 mln syryjskich uchodźców, tłoczących się w północnym Idlib. Pomaga im Polska Misja Medyczna (PMM). - To, że nie został zdiagnozowany jeszcze żaden przypadek koronawirusa w Idlibie nie oznacza, że COVID-19 tu nie dotarł. I nie chodzi o sam fakt zagrożenia, ale o brak sprzętu i testów, dzięki którym moglibyśmy potwierdzić obecność wirusa - mówi Mansour Alatrash, lekarz współpracujący z organizacją. - Pacjenci mają objawy, które mogą wskazywać na zakażenie, ale bez testów, których w ogóle nie posiadamy, nie potwierdzimy naszych podejrzeń - dodaje Alatrash. Nie ma wody, środków higienicznych ani masek Oczekuje się, że wkrótce do północno-zachodniej Syrii testy dostarczy Światowa Organizacja Zdrowia, ale nie uzupełni to braków środków ochrony osobistej dla lekarzy. Polska Misja Medyczna wciąż prowadzi zbiórkę na pomoc uchodźcom, którym przyjdzie walczyć z koronawirusem.Organizacja uruchomiła specjalny SMS charytatywny na pomoc medyczną uchodźcom, w szczególności dzieciom. By pomóc, wystarczy wysłać SMS o treści SYRIA na numer 74465. Koszt to 4 zł + VAT. Zachowanie norm sanitarnych w obozach jest praktycznie niemożliwe, nie ma w nich dostępu do wody, środków higienicznych czy masek. Istnieje natomiast wiele czynników, które "ułatwią" rozprzestrzenienie się wirusa: duża gęstość zaludnienia, szczególnie w obozach, gdzie każdy namiot zamieszkują dwie lub więcej rodzin. Kanalizacja jest prowizoryczna, toalety są wspólne, umywalki nie istnieją. - Jeśli epidemia się rozprzestrzeni, będziemy potrzebować zapasów medycznych, pojemnych, nawet prowizorycznych, szpitali, karetek pogotowia do transportu pacjentów i testów, miejsc do kwarantanny, masek i innych środków ochronnych. Kluczową kwestią jest podnoszenie świadomości na poziomie indywidualnym i całej społeczności, a to wymaga rządowych i pozarządowych wysiłków - mówi dr Jamal Khattab, syryjski lekarz z Departamentu Zdrowia w Hama. Lekarze obawiają się najgorszego W całej Syrii odnotowano jak dotąd 19 przypadków zarażeń koronawirusem, a dwie osoby zmarły. Do tej pory nie zarejestrowano żadnego przypadku w Idlib, ale problem braku wykrywalności osób zarażonych wynika zarówno z zupełnego braku testów, jak i sprzętu. Lekarze obawiają się najgorszego. Nie wiedzą, co to jest koronawirus W północno-zachodniej Syrii szpitale leżą w gruzach, a w obozach stłoczeni są uchodźcy doświadczeni przez dziewięć lat trwającej wojny. Istnieje tam jedna grupa zadaniowa, założona przez kilka organizacji, która ma odpowiadać na zagrożenie COVID-19. Według badania, które przeprowadzili koordynatorzy tej grupy, 80 proc. respondentów w obozach w północnej Syrii nie wie, co to jest koronawirus. W przypadku rozprzestrzenienia się epidemii na północ Syrii, będzie potrzeba leków i łóżek w szpitalach, a także respiratorów tlenowych. Obecnie jest tam tylko 95 respiratorów tlenowych, a ich szacunkowa potrzebna liczba to 12,5 tys. Uniknąć katastrofy W obozach dla uchodźców, gdzie pracuje PMM wraz z syryjskimi lekarzami z Humanitarian Message Organization, zaplanowane są szkolenia, a środki prewencyjne dla pracowników klinki: maski, kombinezony ochronne, żele do dezynfekcji i inne środki medyczne zostały zapewnione. Lekarze na miejscu prowadzą dystrybucję plakatów i ulotek dla mieszkańców obozów, ucząc zachowania podstawowych zasad higieny do walki z wirusem. Mieszkańcy obozów zostali powiadomieni przez pracowników o zachowaniu największej ostrożności w kontaktach z innymi. To jednak nie wystarczy.- By uniknąć katastrofy, musimy działać prewencyjnie i przygotować się na pierwsze przypadki zarażonych. Potrzebne jest przygotowanie miejsc do kwarantanny, środków ochrony osobistej dla personelu oraz przede wszystkim środków medycznych dla leczenia pacjentów - mówi Małgorzata Olasińska-Chart, koordynatorka pomocy dla Syrii w PMM. Dołącz do zbiórki i pomóż uchodźcom w walce z koronawirusem.