Jak czytamy w materiale Karoliny Kowalskiej, lekarz rezydent miał przebywać w kwarantannie co najmniej siedem dni - aż do uzyskania wyniku testu. Jednak po trzech dniach dyrektor szpitala wezwał go do pracy. "Polecił mi włożyć pełny zestaw ochronny i dyżurować, bo nie ma z kim zostawić pacjentów" - powiedział gazecie lekarz, który wykonał polecenie, by nie stracić pracy. "Nikt nie da gwarancji, że wirus nie rozprzestrzeni się np. podczas zdejmowania kombinezonu" - przyznał. Do Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie codziennie zgłaszanych jest kilkadziesiąt przypadków nadużyć związanych z pracą lekarzy podczas epidemii - informuje "Rzeczpospolita". Wydawanie lekarzom poleceń odbywania dyżurów i udzielania świadczeń zdrowotnych pomimo bezpośredniego kontaktu z zakażonym koronawirusem może grozić odpowiedzialnością karną, z więzieniem włącznie - podkreśla dziennik. Więcej w "Rzeczpospolitej"