W normalnych warunkach Mariola Sznapka, która prowadzi w Cieszynie księgarnio-kawiarnię Kornel i Przyjaciele, szykowałaby się do obchodów czwartych urodzin swojego lokalu. A ten wziął nazwę od Kornela Filipowicza, prozaika i scenarzysty związanego z Cieszynem. W Kornelu - jak lubią mówić miejscowi - zawsze pełno, często trudno o stolik, a na spotkania autorskie z najgorętszymi nazwiskami polskiej literatury wymagana jest rezerwacja. - Kawiarnia musiała zostać zamknięta zgodnie z wytycznymi rządu i nie działa od 14 marca. Księgarnia teoretycznie mogłaby być otwarta, ale kilka dni pokazało, że ludzie kojarzyli nas jako księgarnio-kawiarnię i kupowali książki przy okazji picia kawy - mówi Mariola Sznapka. - Wszystko się zatrzymało. Gwałtowny spadek obrotów spowodowany był też apelami o pozostanie w domach. Nikt przez pierwsze dwa tygodnie od zamknięcia szkół i instytucji kultury nie myślał o wychodzeniu. Tym bardziej po potrzeby drugorzędne, typu książka czy kawa na mieście. Mariola w mediach społecznościowych zamieściła zdjęcie z fragmentem książki. Szybko przyszło pierwsze zapytanie o możliwość zakupu. - Ucieszyłam się i pomyślałam, że to szansa, żeby przetrwać. I w końcu sprzedawać więcej książek niż kawy. Na naszym Facebooku zaczęłam umieszczać zdjęcia z informacją, że można nas wspomóc, kupić książkę ze zdjęcia albo coś innego. Do każdej książki dokładam zakładkę i kartkę z podziękowaniem. I tak powoli akcja ruszyła - opowiada właścicielka Kornela i Przyjaciół. Kilka dni później księgarnia dołączyła do ogólnopolskiej akcji Książka na telefon, ale dotąd w Kornelu skorzystały z niej tylko dwie osoby. Obecnie raz w tygodniu Kornel jest otwarty. - Niektórzy chcą odbierać zamówione książki, innym wysyłam pocztą, jeszcze innym do paczkomatów - tłumaczy Mariola. - Sprzedaż książek w drugiej połowie marca 2020 r. okazała się lepsza niż w drugiej połowie marca 2019 r. Ale to nie jest naturalny przyrost, tylko gest solidarności z nami. Nikt nie wie, jak długo potrwa. Na sprzedaży książek wciąż jednak nie zarabia tyle, by utrzymać cztery stanowiska pracy i uregulować wszystkie zobowiązania, zaległe i obecne. - W takiej formie jesteśmy w stanie przetrwać miesiąc, ale nie trzy - przyznaje. Mariola Sznapka zapewnia, że wszyscy solidarnie zaciskają pasa i próbują przetrwać. - Osoba pracująca na umowę-zlecenie odeszła, udało się jej znaleźć inne zajęcie na najbliższe dwa miesiące. Bariści są zatrudnieni na umowę o pracę, to dwa pełne etaty, których nie jestem w stanie utrzymać, i jeśli nie zostanie uruchomiona tarcza antykryzysowa, będę zmuszona zrobić godzinową redukcję etatu. Panowie są bez pracy od 14 marca. Księgarnię prowadzę obecnie sama, zdalnie, to praca dla jednej osoby - wylicza. Władze miasta właśnie ją poinformowały, że czynsz za marzec za lokal, który wynajmuje z zasobów miejskich, musi zapłacić w całości. - Część przedsiębiorców z Cieszyna będzie mogła się ubiegać o zniesienie opłaty za kwiecień, ale nie wiem, czy będzie tu chodziło tylko o lokale całkowicie zamknięte czy wszystkie. Innego wsparcia miasto na razie nie przewiduje - mówi Mariola Sznapka. Poza tym ulga na ZUS ma dotyczyć tylko pracowników, ona jako przedsiębiorca nie zostanie zwolniona ze swoich składek w wysokości ponad 1,4 tys. zł. - Staram się myśleć pozytywnie, ale wszystko wskazuje na to, że będzie trudno wygrzebać się z zadłużeń. Władze Cieszyna przygotowują pakiet wsparcia dla przedsiębiorców, ale - jak informuje Katarzyna Koczwara, rzeczniczka ratusza - chcą, by był komplementarny wobec tego, co zaoferuje rząd. - Władze miasta nie dzielą mieszkańców na branże. Staramy się na bieżąco wspierać działania przedsiębiorców - wyjaśnia. Kraków: Spadek obrotów o 90 proc. A jak wygląda sytuacja w Krakowie? Księgarnia Pod Globusem przy samych Plantach jest otwarta po prostu krócej, od poniedziałku do piątku, w godz. 10-15. - Zdecydowaliśmy o skróceniu godzin pracy z powodu małej liczby klientów. Działamy teraz więcej w internecie i na zapleczu rozwijamy sprzedaż na Allegro, realizujemy zamówienia składane mejlowo, telefonicznie i w wiadomościach prywatnych - wylicza Paulina Bandura. Epidemia jednak bardzo wpłynęła na działalność placówki. - Obroty spadły z dnia na dzień o 90 proc. Nie możemy organizować spotkań autorskich czy warsztatów dla dzieci, które przyciągały klientów. W Pod Globusem - jak informuje Paulina Bandura - na razie nikogo nie zwolniono, a pracownicy otrzymali normalne wynagrodzenie za marzec. - Jeśli w kwietniu sytuacja zacznie się polepszać, damy radę, chociaż z trudem. Jeśli nie, nie wiemy, co się wydarzy. Do dostawców wystosowaliśmy pisma z prośbą o odroczenie spłat należności. Cały rynek jest w trudnej sytuacji, ale mamy nadzieję, że uda nam się przetrwać kryzys - mówi. - Od wydawnictw oczekujemy zrozumienia. Kilka, np. PIW, z własnej inicjatywy przedłużyło terminy płatności faktur i planuje inne działania wspierające. Księgarnia Pod Globusem liczy na pomoc władz Krakowa. Prezydent miasta Jacek Majchrowski zapowiedział uruchomienie programu "Kultura odporna". "Katastrofalne skutki epidemii koronawirusa odbijają się również na sferze kultury. Jednym z najważniejszych elementów, dzięki którym Kraków od lat zajmuje wyjątkową pozycję na arenie międzynarodowej, jest oferta kulturalna. W tym trudnym czasie lokalnych twórców i artystów, organizacje pozarządowe i instytucje kultury ma wspomóc program »Kultura odporna« - napisał w liście do ludzi kultury. - Bardzo ważni są dla mnie twórcy lokalni, lokalne księgarnie i kina. To oni tworzą na co dzień niepowtarzalny klimat naszego miasta, są mieszkańcami naszego miasta i tu płacą podatki. Dlatego będziemy w pierwszej kolejności szukali takich możliwości, dzięki którym lokalna scena artystyczna i powiązane z kulturą branże będą mogły utrzymać się na powierzchni". - Miasto Kraków ogłosiło zawieszenie pobierania czynszu od przedsiębiorców w lokalach miejskich, co ma znaczenie dla 13 księgarń i antykwariatów wynajmujących lokale z zasobów gminnych - tłumaczy Michał Zalewski z Krakowskiego Biura Festiwalowego, które odpowiada za działalność kulturalną. Jak dodaje, Kraków pracuje nad długofalowymi rozwiązaniami umożliwiającymi bezpośrednie wsparcie księgarń jako działalności kulturotwórczej w bardzo trudnym dla nich okresie. Choć w tym momencie nikt nie potrafi powiedzieć, jakie pieniądze zostaną przekazane na ich uratowanie. - Jeszcze za wcześnie na przekazywanie informacji o konkretnych kwotach, ponieważ programy pomocowe są właśnie opracowywane - przyznaje Zalewski. Kraków, podobnie jak Cieszyn, zorganizował akcję zachęcającą do wspierania księgarń poprzez korzystanie z ich sklepów internetowych. Michał Zalewski podkreśla: - Zasięg naszej działalności jest nieporównywalnie większy niż poszczególnych księgarń osobno. Tego typu działania komunikacyjne będziemy podejmowali także w następnych tygodniach. Nie jest to wsparcie finansowe, ale wpływa bezpośrednio na sytuację księgarń, które, sprzedając książki online, zwiększają zakres swojej działalności i uzyskują przychody. Co na to ministerstwo? Instytut Książki, który z ramienia Ministerstwa Kultury odpowiada za promocję polskiej literatury oraz popularyzację książek i czytelnictwa - jak zapewnia rzecznik IK Łukasz Jarocki - "na bieżąco monitoruje sytuację i jest w stałym kontakcie z przedstawicielami środowiska księgarzy i wydawców, m.in. Polską Izbą Książki i Stowarzyszeniem Księgarzy Polskich". - W ubiegłym tygodniu została przeprowadzona analiza możliwości i form pomocy dla księgarń i antykwariatów. Wypracowane w ten sposób propozycje zostały przekazane do ministra kultury i czekają na rozpatrzenie - informuje rzecznik. - Ponadto Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowuje dwa specjalne programy dotacyjne. Szczegółów na razie nie znamy. Instytut chciałby także zwiększyć pulę i zmienić zasady przyznawania dotacji w ramach programu "Partnerstwo dla książki", skierowanego również do księgarzy. Dziś to ponad 5 mln zł rocznie. I tu szczegółów na razie brak. Pytanie, czy księgarze będą mieli do sprzedania nowości, którymi w ogromnej mierze karmią się czytelnicy i którym uwagę poświęcają media. Sytuacja u wydawcy Olgi Tokarczuk Niemal całe Wydawnictwo Literackie, wydawca książek m.in. Olgi Tokarczuk, od trzech tygodni pracuje zdalnie. Marcin Baniak, szef działu promocji, wyjaśnia, że na kwiecień i maj WL zawiesza wydawanie książek. - Mieliśmy ambitne plany, ale śledząc doniesienia ze świata, stosunkowo wcześnie zaczęliśmy je zmieniać. Część książek przesunęliśmy już w lutym, niektóre tytuły ukazały się w mniejszych nakładach. Po wprowadzeniu ograniczeń w handlu zdecydowaliśmy się na ruch drastyczny, ale w pełni zrozumiały - w kwietniu i w maju nie ukażą się nowe pozycje ze znaczkiem Wydawnictwa Literackiego. Oczywiście krok ten podjęliśmy w pełnym porozumieniu z autorami. Co potem? - Nie rzucimy się od razu w wydawniczy wir - zaznacza Marcin Baniak - raczej będziemy analizować sytuację i wydawać tyle książek, ile rynek będzie w stanie wchłonąć. Jak zawsze postawimy na jakość oferty. Ale nie wiemy, jak rynek po epidemii będzie wyglądał, za wcześnie na przewidywania. Marcin Baniak przyznaje, że dziś sprzedaż książek WL jest znikoma. - To niewielki procent tego, co uzyskiwaliśmy w styczniu, lutym czy w pierwszej połowie marca. Postawiliśmy, tak jak wszyscy wydawcy, na internet, wprowadzamy rabaty, organizujemy akcje promocyjne, zachęcamy do kupowania i widzimy, że inne podmioty naszego rynku też robią, co mogą. Efekty? Pewnie nie zwalają z nóg, ale w obecnej sytuacji każdy sukces cieszy. WL notuje nieco większą niż zazwyczaj sprzedaż e-booków. Dobrze też się trzymają audiobooki, na które od jakiegoś czasu konsekwentnie stawia krakowskie wydawnictwo. 30 marca odbyła się premiera audiobooka "Ksiąg Jakubowych" Olgi Tokarczuk i sprzedaż jest - jak na te warunki - więcej niż zadowalająca. W Poznaniu realizują plan wydawniczy Inną strategię przyjęło Wydawnictwo Poznańskie, które w czasach pandemii normalnie wydaje książki. Od 16 marca praca jest wykonywana zdalnie, choć w wydawnictwie zawsze ktoś dyżuruje w sekretariacie i w magazynie. - Zdecydowaliśmy, że od marca do maja, pracując zdalnie, realizujemy plan wydawniczy zgodnie z przyjętą strategią na rok 2020, z wyjątkiem kilku tytułów, których promocja miała się oprzeć w zasadniczej części na tradycyjnych kanałach informacji, dedykowanej aktywizacji stacjonarnych punktów sprzedaży lub zaplanowanej aktywności zagranicznych autorów - mówi Anna Wasik, dyrektor handlowa Wydawnictwa Poznańskiego. Jej zdaniem przeniesienie premiery byłoby może usprawiedliwione, ale konsekwencją byłby znaczny spadek obrotów. - Koncentrujemy się na działaniach w sieci, bo tam w dużej części przeniosła się sprzedaż. Księgarnie internetowe notują zwyżki, ale w 100 proc. nie odrobią strat z księgarni stacjonarnych - zwraca uwagę. Jej zdaniem odwołanie Warszawskich Targów Książki - choć uzasadnione - to dodatkowy cios dla branży wydawniczej, bo spotkań targowych z czytelnikami nie można zastąpić tymi w mediach społecznościowych. Choć wydawca się stara - podobnie jak inne oficyny - organizując spotkania autorskie na Facebooku. Wydawnictwo Poznańskie za darmo udostępniło również w sieci e-book kryminału Agnieszki Pietrzyk "Zostań w domu". Według deklaracji wydawcy pobrano go prawie 2 tys. razy. Podobne akcje przeprowadziły m.in. Krytyka Polityczna, Karakter i Ha!art. "Czytelnicy mają inne rzeczy na głowie" Nowości książkowe przygotowuje też krakowskie wydawnictwo SQN. Firma od 13 marca pracuje zdalnie. - Niektóre premiery zostają przesunięte, ale nie wszystkie. Są tytuły, które sprzedają się w dużej mierze "z półki," czyli klient musi zobaczyć książkę, wziąć do ręki, przeczytać opis. W przypadku takich tytułów premiery zostają odsunięte do czasu, aż otworzą się księgarnie stacjonarne. Pozostałe premiery staramy się utrzymać - mówi Łukasz Kuśnierz, współwłaściciel SQN. Jego zdaniem sprzedaż książek w internecie nie jest w stanie zrekompensować tej w księgarniach. Dlatego firma przewiduje spadki obrotów w czasie kwarantanny na poziomie minimum 60 proc. - Czytelnicy mają w tym momencie inne rzeczy na głowie, martwią się o przyszłość, więc zakup książek spada na drugi plan. Mamy nadzieję, że gdy osłabnie panika, czytelnicy będą szukali sposobu na zagospodarowanie czasu i sięgną po książki - wyjaśnia i zaznacza: - A my liczymy na pomoc rządu i wspieranie biznesu. Jesteśmy normalnym przedsiębiorstwem, płacimy podatki, ZUS, wynagrodzenia pracowników. W tym momencie zaczyna nam już brakować środków na pokrycie tych zobowiązań. Pojawiają się zatory płatnicze i księgarnie opóźniają płatności. Dlatego bardzo potrzebna jest pomoc, która pozwoli zachować płynność finansową, utrzymać pracowników oraz firmę. Czesi (jak zwykle) żartują Problemy rynku książki w czasach pandemii dotykają nie tylko Polskę. Wydaje się jednak, że nasi przedstawiciele branży nie potrafią mówić jednym głosem, tak jak w Czechach, gdzie część księgarzy, wydawców i dystrybutorów książek wystosowała list otwarty do premiera Andreja Babiša. Jak przekonują autorzy, czeskiemu rynkowi książki grozi upadek. Przede wszystkim ze względu na katastrofę, jaka może czekać sieci księgarń, których sytuacja już wcześniej była niepewna. W tym wszystkim Czechom nie brakuje typowego poczucia humoru. - Nie chcę bagatelizować sytuacji, ale najczęstszą wymówką pisarzy, by nie uczestniczyć w targach książki, jest potrzeba spokoju w pracy nad nową książką. A teraz, w czasie kwarantanny, sporo autorów ma tego spokoju dość, a może i za dużo - powiedział Radovan Auer, dyrektor Targów Książki w Pradze. Łukasz Grzesiczak