"Rzeczpospolita" opisuje tragiczną historię dwóch pacjentów jednego z warszawskich prywatnych szpitali. Po wykryciu koronawirusa na oddziale szpitala, pacjentów onkologicznych wypisano do domu. Z relacji rodzin wynika, że podczas pobytu w domu, osoby te zaczęły gorączkować. Prywatna placówka miała wówczas zalecić zgłoszenie się do państwowego Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie. Dwóch z czterech pacjentów, którzy trafili do placówki, nie udało się uratować - czytamy. Lekarze: Coraz częstszy problem Przykładów odsyłania kłopotliwych pacjentów do szpitali publicznych jest więcej - uważa gazeta. "Rz" powołuje się m.in. na dyrektora jednego z publicznych szpitali na Mazowszu. Jego zdaniem "od początku epidemii w placówce przybyło pilnych pacjentów ortopedycznych, bo leczące ich dotychczas kliniki prywatne, które musiały wstrzymać lukratywne zabiegi planowe, zamknęły się, czekając na lepsze czasy". Podobnego zdania jest także położnik ze stołecznej kliniki. "Wiadomo, że w razie jakichkolwiek powikłań rodzącą i noworodka prywatna klinika odeśle do nas, mimo że poród kosztuje tam ponad 10 tys. zł" - argumentuje.