Ostatniej doby potwierdzono w Polsce 615 nowych zakażeń koronawirusem i jest to największa ich liczba od początku epidemii - poinformowało w czwartek (30 lipa) Ministerstwo Zdrowia. Zmarło też kolejne 15 osób. Jak podał resort zdrowia, potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem pochodzą z województw: śląskiego (160), małopolskiego (133), mazowieckiego (95), łódzkiego (67), podkarpackiego (45), wielkopolskiego (27), opolskiego (17), pomorskiego (12), lubelskiego (11), lubuskiego (10), kujawsko-pomorskiego (9), podlaskiego (7), zachodniopomorskiego (7), dolnośląskiego (5), świętokrzyskiego (5) i z warmińsko-mazurskiego (5). "Tam są centra zachorowań" Prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ, wskazuje w rozmowie, że rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 jest "logiczną konsekwencją" tego, że zostały zluzowane obostrzenia. "W związku z tym zwiększa się liczba przypadków, tak jak przy każdej chorobie zakaźnej. Sporą rolę z pewnością odegrały różnego rodzaju zgromadzenia i imprezy masowe - bo widać, że tam są centra zachorowań" - wskazał. Według prof. Pyrcia obecnie ważne jest wyciągnięcie wniosków z tego, w jakich miejscach i sytuacjach pojawiają się największe ogniska koronawirusa i właściwa reakcja na te informacje, zarówno na poziomie krajowym, jak i osobistym. Kluczowe wydaje się również monitorowanie społeczeństwa - tak, aby szybko wykryć i "zgasić" pojawiające się ogniska. Do pewnego stopnia przyczyną większej liczby zachorowań może być również rozluźnienie związane z wakacjami - dodał. "Ważne, aby nie ignorować rzeczywistości. Jeśli rezygnujemy z jednego środka zapobiegawczego, zastąpmy go innym. Jeśli rezygnujemy z noszenia maseczek - zachowajmy dystans, jeśli go nie zachowujemy - nośmy maseczki. Wszystkie elementy zapobiegawcze składają się na sytuację obecną i zdecydują, co się wydarzy za tydzień czy za miesiąc" - dodał. "Śmiertelność i ciężkość przebiegu choroby zmniejszyły się" W ocenie eksperta na całej półkuli północnej widoczne jest, że choroba w okresie lata nie została zahamowana. "Cały czas jesteśmy w środku pandemii, natomiast zmienił się jej obraz. W okresie letnim na całej półkuli północnej śmiertelność i ciężkość przebiegu choroby zmniejszyły się" - zauważa. "Teraz możemy trochę odetchnąć. Latem ciężkie przypadki są rzadsze nie dlatego, że wirus stał się słabszy albo że uzyskaliśmy odporność - ale najprawdopodobniej dlatego, że zniknęły dodatkowe czynniki, takie jak np. zakażenie innymi wirusami, zakażenia bakteryjne, zanieczyszczenie powietrza czy suche powietrze w ogrzewanych domach. One powrócą w sezonie jesienno-zimowym. Zachorowań może być wówczas więcej - i będą one zapewne cięższe" - mówi. Nie tylko Polska Wcześniejszy duży wzrost liczby zakażeń Sars-COV-2 nastąpił w połowie maja - odnotowano je w kopalniach węgla kamiennego. Wówczas - jak informował resort zdrowia - kopalnie należały do głównych ognisk zakażenia koronawirusem. Również na początku czerwca odnotowano duży przyrost liczby chorych. 8 czerwca zanotowano największą od początku epidemii (do czwartku, 30 lipca) liczbę 599 potwierdzonych nowych przypadków. 326 z nich wykryto w woj. śląskim. Polska nie jest jedynym krajem, gdzie obserwuje się obecnie wzrost liczby nowych potwierdzonych zakażeń. Najwyższe dotąd dobowe przyrosty liczby zakażeń koronawirusem odnotowano również na Ukrainie (blisko 1200), w Brazylii (prawie 1600) czy w Australii (ponad 700). Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców