Prof. Matyja był pytany w niedzielę (26 kwietnia) w Radiu Zet o to, czy zgadza się ze słowami ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, że szczyt zachorowań na COVID-19 przesunął się na jesień. - Nie mam takiego dostępu do danych. Być może minister ma jakieś wyliczenia matematyczne, natomiast trzeba być wróżbitą, żeby powiedzieć, że to będzie za miesiąc czy za dwa. Mam wrażenie, że jest to ocena czasu trwania epidemii, związana z potrzebami politycznymi. Natomiast my musimy się nauczyć żyć z wirusem. Nie możemy być cały czas spanikowani, tylko musimy dbać o naszych pacjentów, którzy zaczęli się obawiać kontaktu ze służbą zdrowia - podkreślił prezes samorządu lekarskiego. Prof. Matyja dodał, że koszty zdrowotne wynikające z unikania, zwłaszcza przez osoby przewlekłe chore, służby zdrowia ze strachu przed zakażeniem koronawirusem, mogą być nie do odrobienia. - Wiele chorób, zwłaszcza onkologicznych, dzięki postępowi medycyny stało się przewlekłymi, nie są już śmiertelnymi. Zaniechanie diagnostyki zmniejsza wyleczalność - zauważył. Brakuje wytycznych Na pytanie o liczbę wykonywanych testów na koronawirusa na dobę i o apele Ministerstwa Zdrowia, by wykonywać ich więcej, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej stwierdził, że mniejsza niż możliwości laboratoriów liczba wykonywanych testów nie jest winą lekarzy. - Mamy lepiej lub gorzej opracowane wskazania medyczne, natomiast nie ma - i my się tego domagamy od GIS i Ministerstwa Zdrowia - wytycznych organizacyjnych, jak, kto, kiedy, w jakich warunkach może zlecić wykonanie testu, czy lekarz rodzinny, lekarz specjalista, czy lekarz zakaźny - zwrócił uwagę. - Dlaczego nie ma nigdzie doprecyzowania, żeby lekarz rodzinny - jeśli nasuwa mu się jakiekolwiek podejrzenie - mógł skierować na test pacjenta, który przyszedł z innego powodu. Nie tylko poprzez sanepid i oddziały zakaźne - wskazał. - Zwykłe wymazówki powinien mieć każdy lekarz, który jest profesjonalistą medycznym i mógłby on czy pielęgniarka właściwie wykonać ten test. To identyfikowałoby, który pacjent, nawet, jeśli ma skąpe objawy, jest potencjalnym przekaźnikiem zakażenia - wyjaśnił. "Wybory korespondencyjne są groźne" Prof. Matyja, zapytany o rekomendację ministra zdrowia, dotyczącą wyborów, odpowiedział, że "nie jest wróżbitą, by mówić, kiedy wybory są bezpieczne". Dopytywany, czy wybory korespondencyjne w maju mogą być groźne dla Polaków, odpowiedział: - Ależ oczywiście, że mogą być groźne i one są groźne. - To nie jest sam akt wyborczy w postaci jednego dnia i zagłosowania, tylko to jest cały proces, który gwarantuje konstytucyjność. W związku z tym myślę, że wszystkie opcje polityczne powinny usiąść do stołu i opracować bezpieczeństwo wyborów internetowo-korespondencyjnych, bo one są do zrealizowania, tylko wymaga to czasu - ocenił prezes NRL.