Większość społeczeństwa w Niemczech jest wprawdzie cierpliwa i akceptuje ograniczenia, ale nie mogą one trwać wiecznie. W czwartym tygodniu ich obowiązywania konkretyzują się plany stopniowej normalizacji życia publicznego. Ma się to odbywać małymi krokami i będzie zależało przede wszystkim od aktualnej sytuacji epidemiologicznej. Naukowcy Narodowej Akademii Nauk Leopoldina zaproponowali w Poniedziałek Wielkanocny rychłe wznowienie pracy szkół i zalecili obowiązek noszenia maseczek ochronnych w środkach komunikacji publicznej. Także czołowi politycy dostrzegają możliwość złagodzenia zakazu kontaktu, ostrzegają jednak przed podjęciem pochopnych decyzji. "Jeżeli niektóre sektory pokażą nam, że są w stanie egzekwować zasady higieny i zachowania dystansu, wówczas możemy tam, gdzie będzie to możliwe, zacząć wracać do codzienności", powiedział minister zdrowia Jens Spahn w "Bild TV". Powrót do szkół Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że ekspertyza naukowców Leopoldiny będzie "bardzo ważnym punktem wyjścia" dla jej środowych (15.04.2020) konsultacji z premierami krajów związkowych. "Wznowienie pracy przez placówki edukacyjne powinno nastąpić tak szybko, jak to możliwe, krok po kroku i zależnie od roczników" - napisało w swojej ekspertyzie 26 naukowców. "Ponieważ jednak młodsi uczniowie wymagają osobistej opieki, wskazówek i wsparcia, najpierw powinny być otwierane stopniowo szkoły podstawowe i stopnia średniego" - argumentują. Ale i w nich nadal muszą być przestrzegane reguły dystansu społecznego: w odpowiednio dużych klasach nie powinno przebywać więcej niż 15 uczniów. Inaczej w przedszkolach. Małe dzieci nie są w stanie zachować dystansu i dotrzymywać zasad ochrony przed zakażeniem, dlatego praca żłobków i przedszkoli może być wznawiana tylko w bardzo ograniczonym stopniu. Eksperci Leopoldiny zalecają też jako dodatkowy środek zaradczy wprowadzenie w newralgicznych obszarach obowiązku noszenia maseczek ochronnych, na przykład w środkach komunikacji publicznej. Popierają też wykorzystywanie danych z telefonów komórkowych dla uzyskania lepszego obrazu epidemii, ale tylko na zasadzie dobrowolności użytkowników. Premier NRW domaga się rozkładu jazdy Premierzy krajów związkowych Niemiec apelowali w Święta Wielkanocne do społeczeństwa o cierpliwość. Premier Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) Armin Laschet naciska na wypracowanie konkretnego planu działania. "Potrzebujemy rozkładu jazdy, który pokaże nam drogę do odpowiedzialnego powrotu do normalności" - powiedział w telewizji ZDF. Powrót ten może się udać, jeżeli będzie się odbywał "wieloma małymi, ostrożnymi krokami". "Dlaczego nie mają znowu wznowić działalności małe sklepy, jeżeli będą w nich dotrzymywane środki ochronne?" - argumentował. Laschet powiedział, że przesłał kanclerz i premierom rozkład jazdy powrotu do normalności. Według dziennika "Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung" (FAS) opiera się on na czterech kryteriach. Trzeba stwierdzić, gdzie zagrożenie koronawirusem jest szczególnie wysokie. Trzeba też wyjaśnić, dla kogo ryzyko infekcji jest szczególnie niebezpieczne i co jest najważniejsze dla społeczeństwa i gospodarki. Wreszcie należy ocenić, na ile skutecznie można stosować w poszczególnych dziedzinach życia środki zapobiegawcze. Premier Bawarii Markus Söder stłumił nadzieje, że nakaz dystansu społecznego zostanie szybko zniesiony. "Także po feriach wielkanocnych nic nie będzie tak jak wcześniej. Kto za szybko rozluźnia zakazy, ryzykuje powrót epidemii", ostrzegł polityk CSU. Zdaniem Winfrieda Kretschmanna (Zieloni), premiera Badenii-Wirtembergii, wszystko zależy od liczby zarażonych, możliwości przeprowadzania testów, personelu medycznego i liczby łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Przewodniczący Bundesratu pod wrażeniem dyscypliny społeczeństwa Także premier sąsiadującej z Polską Brandenburgii i przewodniczący Bundesratu Dietmar Woidke (SPD) jest zdania, że nie będzie szybkiego powrotu do normalności. "Jeżeli zdecydujemy się na rozluźnienie obostrzeń, to tylko małymi krokami" - powiedział w poniedziałek agencji DPA. Jednocześnie przyznał, że cieszy się, iż mógł zostać przyhamowany w Niemczech wzrost infekcji. "Zawdzięczamy to zdyscyplinowanemu zachowaniu obywateli we wszystkich krajach związkowych - i mówię to świadomie jako przewodniczący Bundesratu" - podsumował Woidke. Stabilizacja gospodarki Szef Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Eric Schweitzer uważa, że przedsiębiorstwa potrzebują punktu zaczepienia. Wskazówki dotyczące dalszego rozwoju sytuacji są ogromnie ważne dla finansowania firm: "ponieważ przedsiębiorcy muszą być w stanie zaoferować perspektywę również inwestorom". Zdaniem Schweitzera jest niezwykle ważne, by przedstawiciele gospodarki i polityki rozmawiali o tym, jak można by połączyć ochronę zdrowia z narzędziami stabilizacji gospodarki. Według danych Instytutu Roberta Kocha w wtorek liczba zarażonych wynosiła w Niemczech 125.098, o 2082 więcej niż dzień wcześniej. W ciągu ostatniej doby zmarło 170 dalszych osób. 68.200 osób, które zachorowały na COVID-19 wyzdrowiało; dzień wcześniej było to 64.600. (REUTERS, DPA/stas)/ Redakcja Polska Deutsche Welle