Dr Rafał Mostowy przeprowadził swoją analizę w oparciu o model matematyczny, który symuluje epidemię typu SARS. Dopasował go do danych opartych na raportowanej liczbie zgonów pacjentów COVID-19, przedstawionej przez Ministerstwo Zdrowia. W ten sposób wyliczył prawdopodobny rzeczywisty początek epidemii w Polsce, zmierzył skalę niedoszacowania liczby zakażonych i postawił prognozę epidemiologiczną na najbliższe miesiące w zależności od skuteczności rządowych działań na rzecz dystansowania społecznego. Epidemia zaczęła się w drugiej połowie stycznia Z szacunków badacza wynika, że epidemia koronawirusa w Polsce rozpoczęła się mniej więcej w drugiej połowie stycznia. Nie oznacza to jednak, jak podkreśla naukowiec, że wirus wówczas fizycznie znajdował się na terenie Polski, "bo jest wysoce prawdopodobne, że prawdziwy 'pacjent zero' zaraził się wirusem za granicą i dopiero po jakimś czasie przywiózł ze sobą infekcję do kraju"."To sugeruje, że jest mało prawdopodobne, iż pierwszy polski odnotowany przypadek zakażenia COVID-19 w dniu 4 marca 2020 jest pierwszym zakażeniem COVID-19 w Polsce, i że w tym dniu takich zakażeń było dużo więcej" - czytamy. Duże niedoszacowanie zakażeń Ekspert uważa, że w tej chwili mamy duży stopień niedoszacowania przypadków zakażenia. "Szacuję, że podobnie jak w innych krajach - w oficjalnych raportach brakuje nam od 50 do 75 proc. rzeczywistych przypadków". Zaznacza, że "liczba ta pokrywa się z wcześniejszymi szacunkami dotyczącymi odsetka populacji, do której zakażenie SARS-CoV-2 jest bezobjawowe lub łagodne".Dr Mostowy zwraca uwagę, że stopień niedoszacowania liczby zakażonych w ostatnich dniach się zmniejsza. To prawdopodobnie efekt rosnącej liczby wykonywanych codziennie testów RT-PCR. "Ale tendencja w rosnącej proporcji wykrytych zakażeń będzie się utrzymywać tylko wtedy, gdy działania na rzecz dystansowania społecznego znacznie ograniczą transmisje wirusa w populacji" - podkreśla naukowiec.Według badacza, kluczowe znaczenie dla powstrzymania epidemii w kolejnych miesiącach będzie miała skuteczność rządowych środków dystansowania społecznego. Fala epidemiologiczna zniknie na początku lata? Ekspert stawia też różne prognozy rozwoju epidemii w Polsce. Jego zdaniem, wariant optymistyczny zakłada, że fala epidemiologiczna powinna zanikać na początku lata. Jednak "skuteczne ograniczanie kontaktów międzyludzkich i zanikająca wskutek tego fala epidemii mają drugą stronę medalu - ponieważ większość osób pozostanie podatna na zakażenie"."Duża liczba podatnych oznacza, że nie bylibyśmy w stanie dojść do poziomu tzw. "odporności stadnej" wymaganego do zapobiegania przyszłym wybuchom epidemii COVID-19 w Polsce, a takie wybuchy mogłyby wystąpić po zupełnym odstąpieniu od rządowych działań na rzecz dystansowania społecznego. Dlatego też, dopóki szczepienia na COVID-19 nie staną się powszechnie dostępne, aby sztucznie wygenerować taki poziom odporności stadnej w populacji, należy rozważyć długoterminową strategię zapobiegania potencjalnym wybuchom epidemii COVID-19 w Polsce" - podsumowuje dr Mostowy.Naukowiec z UJ zaznacza, że jego analiza jest pierwszą próbą przewidzenia dynamiki epidemiologicznej koronawirusa w Polsce. Ekspert podkreśla, że jest otwarty na uwagi innych badaczy.Cała analiza dostępna jest TUTAJ.