Pod koniec marca minister zdrowia David Clark zlekceważył środki bezpieczeństwa obowiązujące w kraju i zabrał swoją rodzinę na oddaloną o około 20 km od domu plażę - donosi The Independent. Wcześniej miał też przyznać, że jeździł furgonetką do parku niedaleko domu oraz jeździł na rowerze. "W czasie, gdy prosimy Nowozelandczyków o to, by poczynili historyczne ofiary, zawiodłem drużynę. Byłem idiotą" - stwierdził David Clark. Minister złożył na ręce premier Jacindy Ardenr swoją rezygnację. Szefowa rządu Nowej Zelandii zdecydowała jednak, że utrzyma on swoją posadę. Jak poinformowała we wtorek, Clark pozostanie na stanowisku, ponieważ w obecnej sytuacji zmiana szefa resortu zdrowia mogłaby zachwiać walką Nowej Zelandii z epidemią. "Zrobiłem z siebie głupca" "W normalnych warunkach zwolniłabym ministra zdrowia. To, co zrobił, było złe i nie ma wymówek" - stwierdziła Ardern, cytowana przez The Independent. "Spodziewałam się po nim czegoś więcej. Nowozelandczycy także" - dodała. Jak informuje The New Zealand Herald, David Clark udzielił we wtorek serii wywiadów, w których przyznawał się do swojego nieodpowiedzialnego zachowania. "Zrobiłem z siebie głupca. Muszę to jasno powiedzieć i przeprosić Nowozelandczyków" - stwierdził cytowany przez gazetę minister zdrowia. Dodał przy tym, iż rozumie jak ważną rolę w czasie globalnej pandemii pełni szef resortu zdrowia, a on ma przed sobą długą drogę do odbudowania zaufania obywateli.