Kilka dni temu policjanci z komendy w Krzeszowicach (woj. małopolskie), dokonywali rutynowej kontroli osób, które są objęte kwarantanną. Para, która ma zakaz wychodzenia przez 14 dni z domu w związku z epidemią koronawirusa, próbowała oszukać funkcjonariuszy. Gdy policjanci zadzwonili do kobiety objętej kwarantanną, telefon odebrał jej partner. Po krótkiej rozmowie pokazał się funkcjonariuszom w oknie, by potwierdzić swoją obecność w miejscu zamieszkania. Następnie policjanci poprosili o przekazanie telefonu współlokatorce. Wówczas mężczyzna oświadczył, że kobieta śpi i nie chce jej budzić, następnie - po naleganiach policji - że jest pod prysznicem i nie może podejść. "Gdy mundurowi zażądali, aby kobieta podeszła do okna, ujrzeli wystający czubek głowy w kapeluszu, uniemożliwiającym rozpoznanie osoby. Nabierając coraz więcej podejrzeń, poprosili domownika, aby przekazał telefon partnerce. Wówczas odezwał się męski głos, usiłujący przybrać kobiece brzmienie. Po komicznej rozmowie policjanci zażądali, aby oboje pokazali się w oknie w tym samym czasie. Wtedy mężczyznę poniosła jeszcze większa fantazja... Policjanci ujrzeli w oknie swojego rozmówcę i obok podtrzymywany przez niego kapelusz" - relacjonuje policja na stronie internetowej, zastrzegając, że nie jest to primaaprilisowy żart. Mężczyzna przyznał w końcu, że jego partnerki nie ma w mieszkaniu. Poinformował policję, że wyszła do drugiego domu, aby wyprowadzić psa.Wobec kobiety został skierowany wniosek do sądu o ukaranie za niestosowanie się do kwarantanny. Przypomnijmy, że kwarantannie domowej poddawane są osoby wracające z zagranicy oraz te, które miały kontakt z osobą zakażoną lub podejrzaną o zakażenie koronawirusem. Kwarantanna oznacza całkowity zakaz opuszczania miejsca, w którym się ją odbywa. Za jej złamanie grozi kara do 30 tys. zł.