Minister dodał, że nowe regulacje w związku z epidemią, które w czwartek rząd planuje ogłosić, nie będą "drastyczne". "Te, które wprowadziliśmy, jednak pokazują, że nastąpiła redukcja istotna (zachorowań - red.)" - powiedział na antenie Polskiego Radia. Zaznaczył, że obecnie mielibyśmy już 25 tys. przypadków, gdyby nie to, że takie obostrzenia zostały wprowadzone. Jego zdaniem, też odniosły one zakładany skutek. Zakazy na święta? Potrzebne "Mamy 5 tys., to pięciokrotnie mniej tak naprawdę, niż gdybyśmy żyli normalnie i spotykali się. To są obostrzenie, które są skuteczne, przynajmniej w części" - powiedział. Dodał też, że gdyby rząd zniósł zakazy na święta, to liczba zachorowań wzrosłaby o 30-40 proc. "Powoli będziemy poluzowywać restrykcje w gospodarce" Minister zdrowia mówił też o restrykcjach ekonomicznych. - Powoli będziemy poluzowywać restrykcje w gospodarce. Pracujemy, by to zrobić w sposób najbezpieczniejszy - zaznaczył. Dodał, że w czwartek pewne ograniczenia zostaną przedłużone, pojawią się też nowe, ale nie będą one "drastyczne". Szczegółów jednak nie podał. Zaznaczył, że nowe zalecenia zostaną ogłoszone na konferencji prasowej. Szumowski pytany był też o zapowiedziane przez premiera nowe zalecenia dla poszczególnych sektorów działalności gospodarczej, które mają być wprowadzane już po świętach, by stopniowo przywracać ich działalność, zachowując jednak pewne ograniczenia. "Tutaj trzeba wziąć pod uwagę dwie funkcje. Jedna to zakażenia covid-19 i zagrożenia płynące z covid-19. Druga to zapaść gospodarki i mówiąc wprost zgony ludzi - z powodu braku wystarczających środków" - powiedział. Dodał, że jeśli gospodarka się załamie, to zwiększy się śmiertelność ludzi. "Jesteśmy w dramatycznej sytuacji decyzji o stosunkowo powolnym, maksymalnie bezpiecznym, ale jednak uwalnianiu gospodarki, by ona funkcjonowała" - wyjaśnił. Zauważył też, że medycyna z ekonomią to naczynia połączone. "Bez ekonomii medycyna nie funkcjonuje" - dodał.