Ks. Arndt przez wiele miesięcy był kapelanem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. M. Skłodowskiej-Curie. Gdy jednak placówka została przekształcona - jedynie dla zakażonych koronawirusem - zaczął pracować właśnie dla nich i przychodzić na prośbę samych pacjentów. Jak pisze "Dziennik Łódzki", aby zostać duszpasterzem chorych na COVID-19, ks. Arndt musiał przejść szkolenie z zasad bezpieczeństwa, m.in. nauczyć się zakładać lekarski strój ochronny, maskę i rękawice. W jaki sposób można go odróżnić go od reszty personelu? Na plecach ma napisane "ksiądz". Ks. Arndt odwiedza zakażonych dwa razy w tygodniu. Nie może nic wnieść do szpitala ani niczego stamtąd wynieść. Oznacza to w praktyce, że nie może mieć krzyża, stuły, ani Pisma św. Natomiast komunię przechowuje w kaplicy, na terenie zakażonym. Cały czas musi też uważać, żeby się nie zarazić. "Oczywiście, że się boję. Ale są tam ludzie, którzy chcą ze mną porozmawiać - mówi. W swojej pracy wykorzystuje doświadczenie zdobyte na oddziale zakaźnym szpitala w Bełchatowie i w hospicjum domowym w Łodzi, gdzie też był kapelanem. Zgierzanin jest jedynym takim kapelanem w regionie i jednym z nielicznych w Polsce. W szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi, gdzie jest też oddział dla chorych z koronawirusem, obowiązuje zakaz odwiedzin. Wielu takich kapelanów jest we Włoszech, muszą jednak przejść specjalny kurs.