Ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Onetem opowiedział o problemach, z jakimi w dobie pandemii koronawirusa zmagają się domy prowadzone przez Fundację im. Brata Alberta. "Brakuje odpowiednich środków ochronnych. Przez pierwsze tygodnie dyrektorzy domów mogli liczyć wyłącznie na prywatnych darczyńców lub własną pomysłowość. Duże organizacje, jak nasza fundacja, dawały sobie z tym radę. Uruchomiliśmy nawet własną produkcję maseczek. Jednak te mniejsze podmioty pozostały bez wsparcia. Podobnie niektóre samorządy" - relacjonował duchowny. "Niestety, widać było jak na dłoni, że pomiędzy poszczególnymi samorządami powiatowymi i miejskimi są wielkie różnice" - zauważył. Jako kolejny problem ks. Isakowicz-Zaleski wskazał brak spójności działania. "Niektóre zalecenia przesyłane przez urzędników państwowych czy samorządowych wzajemnie sobie zaprzeczają. Oczywiście nikt nie był przygotowany na pandemię, ale niektóre organizacje musiały działać po omacku" - zauważył. "Teraz to się poprawia, ale wciąż jest wiele niejasności" - przyznał. "Nie były prowadzone testy pracowników" "Nasza fundacja ma 35 placówek i dlatego też pracownicy ośrodków dziennych, których działalność w tej chwili jest zawieszona, mogą wspierać DPS-y. Jednak te małe organizacje, w związku z brakami wśród kadry, są w beznadziejnej sytuacji. W niektórych miejscach, np. Bochni i Kaliszu, sytuację ratują siostry zakonne, które podejmują pracę przy pensjonariuszach, ale to kropla w morzu potrzeb" - zauważył ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Onetem. Ks. Isakowicz-Zaleski odniósł się też do wypowiedzi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg z Popołudniowej rozmowy w RMF FM. "Pani minister ustawicznie podkreśla, że DPS-y prowadzą albo samorządy, albo komercyjnie osoby prywatne. Pomija przy tym, że ogromną część z tych 824 domów prowadzą organizacje pozarządowe, które nie mają żadnego dofinansowania na walkę z wirusem" - stwierdził. "Nie były też przeprowadzone żadne wymazy pracowników, o co upomina się tak PFRON, jak i dyrektorzy wielu domów. Teraz dopiero niektóre samorządy, ale z własnych środków, zakupiły testy i przeprowadziły przesiewowe wymazy wśród pracowników, np. powiat rawicki czy miasto Nowy Sącz" - dodał. "Pierwsza pomoc, w postaci płynów i maseczek, trafiła do domów fundacji dopiero w ostatnich dniach" - podkreślił duchowny. Maciej Nycz