"To dla mnie najbardziej bolesna liczba, podobnie jak najbardziej bolesną była liczba (zgonów) każdego dnia" - powiedział Cuomo podczas konferencji prasowej w Albany. Liczba zgonów od wybuchu pandemii sięga łącznie w całym stanie 10834. Jak zauważył gubernator, następuje wyrównywanie bilansu przypadków śmiertelnych na poziomie ok. 800 dziennie. "Ci nowojorczycy są w naszych myślach i modlitwach. Jeśli spojrzeć na liczbę zmarłych w kilku ostatnich dniach, utrzymuje się ona zasadniczo na wyrównanym, druzgocącym poziomie bólu i żalu" - oświadczył Cuomo. "Możemy to kontrolować" Przypisywał zahamowanie gwałtownego wzrostu liczby zgonów w poprzednich tygodniach wprowadzonym restrykcjom. Wyszczególnił zamknięcie przedsiębiorstw, które w obecnej sytuacji nie należą do najbardziej istotnych dla funkcjonowania stanu. W odniesieniu do 778 zmarłych z poniedziałku na wtorek gubernator przyznał, że jest to trzecia co do wielkości liczba od wybuchu pandemii. Jego zdaniem ogólnie jednak następuje spowolnienie wzrostu przypadków śmiertelnych. Uznał to za potwierdzenie faktu, że kontrola nad rozprzestrzenianiem się SARS-Cov-2 jest możliwa. "Dzięki Bogu możemy rozprzestrzenianie się koronawirusa kontrolować" - podkreślił. "Rosnący problem" Cuomo niepokoił się wzrostem zgonów w domach opieki nad starszymi osobami. W ciągu ostatniej doby na COVID-19 zmarło tam 133 seniorów, co nazwał "rosnącym problemem". Przekonywał, że los pensjonariuszy tych domów był przedmiotem zmartwienia od pierwszego dnia batalii z wirusem. "Odsetek ofiar śmiertelnych wzrasta w domach opieki w porównaniu ze szpitalami" - zauważył. Spadł odsetek pacjentów Jako "bardziej zachęcające" Cuomo określił inne wskaźniki ilustrujące rozwój sytuacji. O blisko 1 proc. spadł odsetek pacjentów z wirusem w szpitalach całego stanu. Obniżył się pierwszy raz od początkowych dni pandemii. Drugi dzień z rzędu zmalała nieznacznie liczba zaintubowanych pacjentów, z których większość - jak pokazuje statystyka - nie wyzdrowieje. "Uważamy, że osiągnęliśmy szczyt (pandemii)" - ocenił Cuomo. "W tym kraju nie mamy króla" Cuomo ponownie nawiązał we wtorek do planów prezydenta Donalda Trumpa dotyczących znoszenia restrykcji związanych z epidemią w poszczególnych stanach, które skrytykował już wcześniej. "W tym kraju nie mamy króla. Nie chcieliśmy króla, a więc mamy konstytucję i wybieramy prezydenta" - powiedział gubernator, odnosząc się do poniedziałkowej wypowiedzi Trumpa, który oznajmił, że "jeśli ktoś jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, jego władza jest totalna". Cuomo podkreślił, że "restartowanie gospodarki" musi być przeprowadzane w sposób inteligentny i metodyczny, aby nie zaprzepaścić korzyści, jakie płyną z kwarantanny, która doprowadziła do ograniczenia rozwoju epidemii. Gubernator podkreślił jednak, że mimo, iż Trump "wydaje się szukać powodu do kłótni", w tak wyjątkowej sytuacji nie wolno pozwalać sobie na konflikty polityczne i "prezydent nie będzie musiał podejmować z nim walki". Zaapelował też o większą pomoc finansową władz federalnych, ponieważ wyczerpały się środki stanowe. Trump o "totalnej władzy" Wcześniej we wtorek Cumo powiedział, że nawet jeśli Trump każe mu znieść restrykcje związane z pandemią koronawirusa w jego stanie, to on nie zastosuje się do polecenia szefa państwa, jeśli uzna to za niebezpieczne posunięcie. Była to reakcja na wypowiedź Trumpa, który oznajmił, że chce, by kraj "był otwarty tak szybko, jak to możliwe" i powołał się na "totalną władzę" prezydenta USA. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski