Konserwatywny tygodnik rozmawia z rządowymi urzędnikami, politykami i naukowcami. Świętowanie brexitu, okoliczna mowa z okazji wyjścia z Unii, wymiana członków rządu, wolne weekendy, opieka nad partnerką w ciąży - według informatorów tygodnika, na przełomie stycznia i lutego między innymi te rzeczy były priorytetem dla premiera Borisa Johnsona. Spotkania Kobry bez Johnsona 24 stycznia odbyło się pierwsze posiedzenie sztabu kryzysowego Kobra w sprawie koronawirusa. Premier Johnson w nim nie uczestniczył, znalazł za to czas na świętowanie chińskiego nowego roku. Informatorzy "Sunday Times" mówią, że w tym okresie szef rządu zajęty był też reakcją na powodzie, które nawiedziły część Królestwa. Efekt? Boris Johnson nie uczestniczył jeszcze w czterech spotkaniach Kobry. "Nie można prowadzić wojny, jeśli premier jest nieobecny" - narzeka anonimowy informator Sunday Times. I dodaje, że premier "lubił sobie wyjechać poza miasto i nie pracował w weekendy". Zmarnowany czas Konserwatywny tygodnik cytuje też innych, którzy mówią, że po latach polityki oszczędności kraj nie był dobrze przygotowany do pandemii, więc trzeba było wcześnie opracować plan awaryjny. Według informatorów "Sunday Timesa" tak się nie stało. To nie wszystko. Wysoko postawiony polityk oskarża, że czas zmarnowano, początkowo traktując koronawirusa jako formę grypy i rozważając koncepcję tak zwanej odporności stadnej. "Całe nasze planowanie dotyczyło grypy. Istniała różnica zdań. Naukowcy Azji uważali, że to straszna, śmiertelna choroba podobna do SARS. I że wymaga natychmiastowego zamknięcia kraju. Z drugiej strony naukowcy na Zachodzie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, postrzegali to jako grypę" - wspomina rozmówca tygodnika. To miał być jeden z powodów, dla którego zaniechano rozwijania programu badań na obecność koronawirusa. Programu, który początkowo rozwijany był na Wyspach dynamicznie. "Pewnego dnia niezbędne będzie dochodzenie w sprawie braku przygotowań w ciągu tych zmarnowanych pięciu tygodni " - pisze konserwatywny "Sunday Times". Stanowisko rządu A stanowisko konserwatywnego rządu? Downing Street zaprzecza, by kiedykolwiek odporność stadna była jego strategią i by jej zwolennikiem był naczelny lekarz Anglii. "Nasza reakcja sprawiła, że służba zdrowia ma takie wsparcie, jakiego potrzebuje, by wszyscy potrzebujący opieki ją otrzymali, zapewniamy też ochronę dla biznesu i pracowników" - czytamy w oświadczeniu przysłanym tygodnikowi. A premier? Jego kancelaria zapewnia: od początku stoi on na czele działań kryzysowych.