Według najnowszych doniesień przekazanych przez gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuomo, liczba zgonów wzrosła prawie dwukrotnie w ciągu zaledwie trzech dni, od 1550 we wtorek (31 marca), do 2935 w piątek (3 kwietnia). Więcej osób w Nowym Jorku zmarło na wirusa w ciągu ostatnich 24 godzin - 562 - niż w ciągu pierwszych 27 dni marca. "Powinien wydać rozkaz teraz" O konieczność rekrutacji cywilnego personelu medycznego z całego kraju do miasta de Blasio po raz pierwszy mówił w czwartek wieczorem, 2 kwietnia. Zwracając się o to znowu w piątek na antenie nowojorskiego radia publicznego WNYC argumentował, że rozwoju wydarzeń nie można nazwać inaczej aniżeli wojną. Dziękując za wsparcie ze strony Waszyngtonu podkreślił, że Biały Dom i rząd federalny muszą zrobić więcej. Na przyszły tydzień nie wystarczą rządowe dostawy respiratorów i personelu medycznego - dodał. Ocenił, że do przyszłego tygodnia potrzebnych będzie 2,5-3 tys. respiratorów, ale jeszcze ich nie dostarczono. "Wielokrotnie rozmawiałem z prezydentem, z ministrem obrony, przewodniczącym połączonych szefów sztabów, administratorem FEMA (Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego). Powiedziałem im wszystkim, że potrzebujemy natychmiast 1000 pielęgniarek, 150 lekarzy, 300 terapeutów oddechowych. (...) Powiedziałem, że potrzebujemy ich do niedzieli, a nie mamy jeszcze nikogo" - zauważył. Zwracał uwagę, że siły zbrojne dysponują dziesiątkami tysięcy lekarzy, pielęgniarek i wysoko wykwalifikowanego wojskowego personelu medycznego. "Militarny personel przebywa obecnie w swych bazach. Nie jest zmobilizowany do akcji. Powinien być. Głównodowodzący, prezydent, powinien wydać rozkaz teraz. Jeśli wyda go teraz, będzie czas na mobilizację, która może ratować życie tutaj i gdzie indziej" - podkreślił de Blasio. Przekonywał, że zwraca się o pomoc niezbędną dla miasta, które jest ogniskiem epidemii. Mówił też o konieczności użycia logistycznych i organizacyjnych zdolności wojska, w tym rekrutacji w okresie pokoju cywilnego personelu medycznego. Burmistrz wyraził zdziwienie, że podczas gdy w sytuacjach kryzysowych np. huraganów wojsko amerykańskie jest wysyłane z pomocą innym krajom, nie jest ono w wystarczającym stopniu używane w USA. Według de Blasio, niezależnie od obecnej sytuacji, przyszły tydzień będzie o wiele trudniejszy od bieżącego. Przyznał, że dane i wiedza na temat COVID-19 nie są pełne i są ciągle uzupełniane, stąd też wprowadza się dodatkowe środki ostrożności. Zalecenia dla nowojorczyków Poza zaleceniami wychodzenia z domów tylko w niezbędnych przypadkach i zachowania dystansu społecznego wzywał nowojorczyków do zakrywania twarzy choćby szalikami, chustami itp. Burmistrz nawoływał, by nie pozbawiać pracowników służby zdrowia maseczek F-95 oraz chirurgicznych, ponieważ to oni najbardziej ich potrzebują, lecząc chorych. Ostrzegał też przed wyrzucaniem używanych rękawiczek, maseczek, szalików itp. na ulice, bo mogą się stać źródłem zakażenia. De Blasio powtarzał w programie WNYC, że po etapie zaleceń, do których nie wszyscy się stosują, nadeszła teraz pora kar. Z kolei w telewizji MSNBC mówił, że przy obecnym tempie rejestrowania nowych zgonów na skutek koronawirusa respiratorów w szpitalach miejskich starczy tylko do weekendu włącznie. W CNN przestrzegał m.in. przed perspektywą "oszałamiającego" wzrostu epidemii i wielu ofiar śmiertelnych, jeśli miasto nie otrzyma wsparcia. "Najpierw będą setki, potem tysiące ludzi, których stracimy, stracimy Amerykanów, którzy nie musieli umierać" - alarmował de Blasio. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski