Sytuacja epidemiologiczna szybko pogarsza się w USA m.in. w Teksasie oraz Arizonie, ale liczba wykrywanych dziennie przypadków koronawirusa rośnie w aż 40 stanach. W 36 zwiększa się natomiast odsetek testów z wynikiem pozytywnym. W Teksasie w ciągu dwóch tygodni wzrósł on z 8 do 14,5 proc., a w Arizonie z 5,7 proc. do 10,3 proc. Z ponad 55 tysięcy wykrytych w czwartek przypadków więcej niż 10 tys. przypada na Florydę. Tak wysokiego dobowego rezultatu jak w tym stanie na południu USA nie odnotowało dotychczas żadne europejskie państwo. Natomiast w Teksasie natomiast liczba wykrywanych dziennie przypadków wynosi obecnie ok. 8 tysięcy. Gubernator Greg Abbott nakazał w czwartek obowiązek noszenia maseczek ochronnych w miejscach publicznych na większości terytorium tego stanu. Wcześniej mówił, że władze nie powinny narzucać mieszkańcom takiego obowiązku i był zwolennikiem szybkiego otwierania gospodarki. "Jesteśmy już w momencie, w którym wirus rozprzestrzenia się tak szybko, że jest mało miejsca na błąd" - stwierdził Abbott. Za łamanie prawa dotyczącego maseczek grozi mandat w wysokości do 250 dolarów. Taki krok ma pomóc odciążyć szpitale, które m.in. w Houston są już bliskie swoich limitów. Duże wzrosty nowych przypadków przed Dniem Niepodległości Do gwałtownych wzrostów w statystykach doszło w USA tuż przed Dniem Niepodległości (4 lipca). Tradycyjnie Amerykanie odwiedzają się wtedy, wyjeżdżają z miast oraz gromadzą na pokazach fajerwerków. Niektóre władze na szczeblu lokalnym apelują o to, by w tym roku świętować w domu. W Waszyngtonie planowany jest jednak coroczny wielki pokaz fajerwerków. Łącznie w USA od początku epidemii zmarło z powodu koronawirusa 128 677 osób. W ciągu doby - jak wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore - liczba ta wzrosła o 649. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski