Mimo tego, że będzie to zły tydzień, to widać "promyki nadziei" - oświadczył Fauci w czwartek w wywiadzie dla telewizji NBC. Dotyczy to szczególnie stanu Nowy Jork, gdzie spada liczba przyjęć na intensywną terapię z powodu COVID-19. Może to oznaczać - tłumaczył - że w najbliższych dniach zacznie tam spadać dobowa liczba zgonów. Zdaniem Fauciego wprowadzone w USA ograniczenia w życiu społecznym zaczynają przynosić efekty, a Amerykanie wykonali w tym aspekcie "fenomenalną pracę". Ostrzegł jednak, że nie można jeszcze odpuścić. "Musimy wciąż trzymać stopę na pedale gazu" - dodał. Zmodyfikowano liczbę ofiar Na podstawie danych z ostatnich dni zmodyfikowano model mówiący o 100 tys. do 200 tys. ofiar śmiertelnych epidemii w USA. "Zebrane dane pokazują, że jest wysoce prawdopodobne, iż mamy zdecydowanie pozytywny efekt wprowadzonych ograniczeń, zachowywania spolecznego dystansu. Wierzę, że nastąpi tendencja zniżkowa i będzie to raczej 60 tys. (zgonów), a nie 100 tys. do 200 tys." - oznajmił Fauci. Wirusolog i członek zespołu powołanego przez Biały Dom do walki z epidemią zapowiedział też, że w ciągu "dni lub tygodni" dostępne będą w USA testy wykrywające przeciwciała, czyli sprawdzające czy miało się koronawirusa. Jak wyjaśniał, testy te pomogą oszacować, ile osób w społeczeństwie było zakażonych. "Jest prawdopodobne, ale musimy to udowodnić, że jeśli byłeś zakażony (...), to z dużą szansą jesteś odporny" - powiedział Fauci. Tym samym wielu ludzi, którzy przeszli zakażenie bezobjawowo, mogłoby wrócić do normalnego życia społecznego. W Stanach Zjednoczonych liczba zmarłych z powodu koronawirusa przekroczyła już 15 tys. osób.