Od 26 marca w Republice Południowej Afryki wprowadzono trzytygodniowe ograniczenia mające powstrzymać epidemię koronawirusa w kraju. Jej zasady są jednymi z najostrzejszych na świecie - władze zniechęcają ludzi nawet do spacerów z psem. Ale większy sprzeciw od samych przepisów budzi w kraju sposób ich wdrażania. Pałki i armatki wodne Jak donosi telewizja CNN, już od pierwszych minut obowiązywania kwarantanny policjanci w Johannesburgu zaczęli krzyczeć na przebywających na ulicach bezdomnych i bić ich pałkami. Pojawiły się doniesienia o rozpędzaniu ludzi gumowymi kulami. Według relacji "Financial Times", w co najmniej jednym przypadku siły bezpieczeństwa z pomocą armatki wodnej rozpędziły ludzi stojących w kolejce przed sklepem spożywczym. W sobotę, 28 marca, zaś południowoafrykańskie wojsko przeprowadziło szturm na hostel pracowniczy w Alexandrze, ubogiej dzielnicy slumsów w Johannesburgu. Południowoafrykański portal News24 w niedzielę informował o zarzutach o zabójstwo postawionych trzem policjantom z Kapsztadu i Johannesburga. Obawy o los mieszkańców Podobnych dzielnic slumsów, jak Alexandra, jest w południowoafrykańskich miastach wiele. I to właśnie tam zachodzą największe obawy o los mieszkańców. Wiele z prowizorycznych domostw nie ma dostępu do czystej, bieżącej wody. Problemem jest też liczba bezdomnych. Są oni masowo transportowani do prowizorycznych obozów i schronisk. Według CNN, w stolicy kraju, Pretorii, ponad tysiąc bezdomnych zostało zwiezionych na teren starego stadionu piłkarskiego. Na murawie stadionu rozstawiono wojskowe namioty. Najwięcej przypadków w Afryce RPA to kraj, w którym wykryto dotąd najwięcej przypadków zakażenia koronawirusem w Afryce. Do środy, 1 kwietnia, potwierdzono obecność wirusa u 1380 osób. Trzy osoby zmarły. Od niedzieli liczba nowych przypadków zaczęła stopniowo maleć - od 97 nowych zachorowań w niedzielę, do 27 w środę.