W najnowszym komunikacie służby medyczne obawiają się, że może to nie wystarczyć. Tymczasem, zgodnie z przewidywaniami, największy kryzys ma nastąpić w Moskwie za dwa-trzy tygodnie. Stolica jest najbardziej dotknięta koronawirusem w Rosji. Jak mówił w wywiadzie dla telewizji publicznej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, "sytuacja zarówno w Moskwie, jak i Petersburgu, jest napięta". A dzieje się tak dlatego, że liczba chorych ciągle rośnie. W poniedziałek władze Moskwy poinformowały, że w mieście zmarło 13 osób z powodu koronawirus, co oznacza, że liczba ofiar epidemii w stolicy Rosji wzrosła do 95. Niepokojąco zabrzmiały też słowa prezydent Władimira Putina, który przyznał, że sytuacja z koronawirusem rozwija się w Rosji "w nie najlepszym kierunku" oraz że szczyt epidemii nie został jeszcze osiągnięty. W Moskwie, na którą przypada ponad 60 proc. zakażeń koronawirusem w Rosji, od poniedziałku weszły w życie przepisy mające ograniczyć rozszerzanie się infekcji. Zawieszają pracę kolejne przedsiębiorstwa, do poruszania się po mieście będą od 15 kwietna potrzebne elektroniczne przepustki. Potem jednak okazało się, że z 3,2 mln takich zezwoleń około 900 tys. musi być anulowanych z powodu błędnych lub fałszywych danych.